Krystian Zimerman na estradzie żyje muzyką, cieszy się nią, daje się jej ponosić i oddaje się jej we władanie. Nic piękniejszego nie mogło się zdarzyć w setną rocznicę urodzin Leonarda Bernsteina, któremu polski pianista – jak sam podkreśla – „tak wiele zawdzięcza”. W piątek na otwarcie 22. Wielkanocnego Festiwalu Ludwiga van Beethovena wykonał w Filharmonii Narodowej w Warszawie Bernsteinowską II Symfonię „The Age of Anxiety”, którą w młodości grał wielokrotnie pod batutą kompozytora.
Muzyka pod wpływem lektury
Krystian Zimerman i Leonard Bernstein poznali się ok. roku 1977, gdy razem nagrywali Wesele Igora Strawińskiego w wersji na cztery fortepiany i perkusję. Ich wspólna artystyczna droga jest znana każdemu melomanowi: pozostały po niej wspaniałe nagrania koncertów fortepianowych Johannesa Brahmsa i Ludwiga van Beethovena, należące do kanonu XX-wiecznej fonografii. Jednak obaj giganci muzyki wykonywali razem jeszcze jedno dzieło: II Symfonię „The Age of Anxiety” Leonarda Bernsteina. Genialny dyrygent skomponował ją w roku 1949 w Nowym Jorku pod wpływem lektury poematu The Age of Anxiety W.H. Audena. Jest to rodzaj symfonii koncertującej z obszerną i atrakcyjnie zróżnicowaną pod względem wyrazowym partią fortepianu. W sierpniu tego samego roku odbyło się prawykonanie II Symfonii – Bostońską Orkiestrą Symfoniczną dyrygował Sergiusz Kusewicki, jeden z mentorów Bernsteina, a sam „Lenny”, wówczas zaledwie 31-letni, grał na fortepianie.
I właśnie to dzieło trwale połączyło Bernsteina i Zimermana – wielokrotnie je później wykonywali. O okolicznościach, w jakich do tego doszło, tak opowiada Krystian Zimerman: W trakcie jakiegoś koncertu Bernstein zagadnął mnie, czy znam jego symfonie. Odpowiedziałem, że znam i nawet grałem „Drugą”, a on wtedy zdziwił się i spytał, dlaczego on o tym nic nie wie. Zaproponował serię koncertów, zaczynając od Barbican Centre i Royal Festival Hall w Londynie. Na tym drugim wykonaniu obecna była królowa Elżbieta II, która zaszczyciła nas audiencją po koncercie. Później jeszcze siedem razy prezentowaliśmy tę kompozycję w USA, między innymi podczas koncertu urodzinowego z okazji 70. urodzin Bernsteina. Krótko przed śmiercią spytał mnie żartobliwie, czy zagram także na jego stuleciu. Przyszło mi to zamierzenie zrealizować już bez niego w Bostonie. Podczas przygotowań do uroczystego koncertu Orkiestra policzyła, że byłem najczęściej występującym z nim solistą w trakcie całej jego kariery dyrygenckiej.
I właśnie dlatego Zimerman postanowił w stulecie urodzin Bernsteina przypomnieć II Symfonię we współpracy z Simonem Rattlem, Esą-Pekką Salonenem, Grzegorzem Nowakiem i Jackiem Kaspszykiem. Oprócz serii koncertów m. in. w Londynie, Paryżu, Berlinie, Luksemburgu, Genui, Lucernie, Tokio, Sapporo, Seulu, Pekinie, Pradze, Szanghaju, Zurychu oraz na festiwalach letnich w Lucernie, Salzburgu, Edynburgu i Baden-Baden planowane jest na czerwiec nagranie audiowizualne tego utworu z udziałem Berliner Philharmoniker i Simona Rattle’a.
Spotkanie w barze
Europejską trasę rozpoczął w Warszawie, inaugurując na zaproszenie Elżbiety Pendereckiej 22. Wielkanocny Festiwal. – Czekałam na pana Krystiana Zimermana 22 lata – przyznała dyrektor generalna festiwalu, która również chciała uczcić jubileusz Leonarda Bernsteina.
II Symfonia jest dziełem programowym, inspirowanym treścią i strukturą poematu Audena. Tytuły poszczególnych części również wzięte są z utworu tego angielskiego poety. Zarówno poemat, jak i symfonia są dziełami rdzennie nowojorskimi. Auden, pisząc w 1947 roku swoją „barokową eklogę”, był już od ośmiu lat mieszkańcem Nowego Jorku, mieście, w którym w tym samym czasie fantastycznie rozwijała się kariera Bernsteina – dyrygenta i kompozytora. Auden przedstawia czterech bohaterów, którzy spotykają się pewnego dnia w nowojorskim barze i próbują znaleźć porozumienie, mimo wszystkich różnic, które ich dzielą. Szukają oparcia w drugim człowieku w obliczu wojny, która ogarnęła świat i związanego z tym niepokoju, o którym mowa w tytule. Próbują zorganizować potańcówkę w mieszkaniu jednej z bohaterek, gdy jednak party kończy się fiaskiem, rozchodzą się każde w swoją stronę.
Utwór Bernsteina, w którym słychać inspiracje muzyką rosyjską (Rachmaninow, Strawiński, Prokofiew, Szostakowicz), składa się z dwóch części, dzielących się na epizody. Pierwszą część tworzy poprzedzony prologiem cykl 14 wariacji, drugą – trzy zróżnicowane obrazy, w których powraca materiał z części pierwszej.
Owacje, ale bisu nie było
Zimerman okazał się oczywiście wspaniałym adwokatem niełatwego w odbiorze dzieła, jakim jest II Symfonia „The Age of Anxiety”. Uczynił z niej wspaniały poemat o doniosłym znaczeniu. Fortepian pod jego palcami brzmiał symfonicznie, utwór zamieniał się momentami w koncert fortepianowy z popisową rolą solisty, który jednak potrafił wtopić się w gęste brzmienie Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Narodowej pod dyrekcją Jacka Kaspszyka tam, gdzie wymagała tego dramaturgia dzieła. Żadne słowa nie są w stanie oddać wrażenia, jakie robi maestria Krystiana Zimermana i kultura, z jaką podchodzi do dzieła i współwykonawców.
Każda nuta jest u niego przesycona treścią, eksponowana z wyrazistym, niemal aktorskim gestem, z którego słuchacz powinien odczytać znaczenie, które niesienie muzyka. W wariacji szóstej, gdy fortepian gra solo, Zimerman stworzył mini poemat, w którym dialogowały ze sobą na kilku planach skontrastowane głosy, jakby ten właśnie fragment był sednem opowieści o spotkaniu czworga obcych sobie ludzi, których losy splotły się na chwilę pewnego dnia. Zimerman niczego nie ilustrował, oddał tylko sens poematu Audena zapisany w Bernsteinowskiej partyturze. Ale szósta wariacja to zaledwie wycinek, bo cały utwór zbudowany jest właśnie na kontrastach nastrojów, co świetnie pokazał interpretacja Zimermana. Pokazała też bogactwo kolorystyczne partii fortepianu, zwłaszcza w The Dirge, pierwszym obrazie drugiej części utworu, w którym Zimerman wydobył z fortepianu impresjonistyczne, pastelowe brzmienie. A jednocześnie ile przestrzeni było w tej lirycznej wypowiedzi fortepianu! Muzyka zdawała się płynąć gdzieś wysoko w górze, jakby w przestworzach.
Pianista przeniknął partyturę do jej sedna, przemyślał każdy takt, utrzymał kontrolę nad dźwiękiem od pierwszej do ostatniej nuty, znajdując jeszcze w tym wszystkim miejsce na spontaniczność i dziecięcą wręcz zabawę muzyką, tam, gdzie w partyturze pojawia się żartobliwy nastrój. Fantastycznie wykonał synkopowaną, jazzującą Maskę (środkowy obraz części drugiej), w której fortepianowi towarzyszy perkusja, a na koniec rozkrzyczana po amerykańsku, „musicalowa” blacha. A gdy czelesta powtórzyła jak echo temat Maski, który Bernstein zaczerpnął ze swojego musicalu On the Town i zabrzmiała przy tym jak pianola, na twarzy Krystiana Zimermana zagościł szeroki uśmiech, jakby artysta nie krył satysfakcji z tego udanego muzycznego żartu.
Choć publiczność gorąco oklaskiwała pianistę, nie było bisów, bo wykonanie II Symfonii było pełną, integralną wypowiedzią artysty, po której każda następna nuta byłaby tylko dysonansem.
Eroica pod Kaspszykiem
Wcześniej Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Narodowej pod sprawną batutą Jacka Kaspszyka zagrała III Symfonię Es-dur „Eroicę” op. 55 Ludwiga van Beethovena – świetny komentarz do hasła „Beethoven i wielkie rocznice”, pod którym odbywa się tegoroczny festiwal. Najważniejszą z nich jest setna rocznica odzyskania niepodległości przez Polskę – choć Beethoven był poddanym austriackiego cesarza, jednego z autorów rozbiorów Polski, z pewnością gorąco poparłby niepodległość naszego kraju, tak bliskie mu były republikańskie idee wolności, równości i braterstwa.
Anna S. Dębowska
Koncert odbył się w piątek, 16 marca 2018 roku w Filharmonii Narodowej w Warszawie, powtórzenie nastąpiło dzień później.
Najnowsze komentarze