Wczesny Penderecki pod batutą czterech dyrygentów

Fani muzyki młodego Pendereckiego, szalonej awangardy, którą współtworzył i erupcji niesłychanych pomysłów, mieli okazję usłyszeć jego utwory z lat 60. i 70. XX wieku w wykonaniu Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach.

 

1.

Na pierwszy ogień zabrzmiała I Symfonia (1973) nazwana przez samego jej twórcę „pożegnaniem z awangardą”, której wszystkie charakterystyczne a szokujące gesty dokładnie odmierzył i świetnie wyegzekwował Alexander Liebreich, odchodzący szef artystyczny NOSPR.

Z kolei Maciej Tworek zadyrygował Emanacjami z 1958 roku. Ten z kolei utwór był wstępem do awangardy Pendereckiego (przełomowy Tren – ofiarom Hiroszimy powstał dwa lata później), z drugiej strony ten właśnie utwór był dla kompozytora próbą uzyskania poprzez tradycyjne instrumentarium – podwójny zespół smyczkowy – brzmień dotychczas nieznanych. Maciej Tworek, który dogłębnie poznał całą twórczość Krzysztofa Pendereckiego, przez 16 ostatnich lat będąc jego asystentem w zakresie prac dyrygenckich, nie potraktował Emanacji jako ośmiominutowego katalogu nietypowych dźwięków – zadbał o formę, ukazał logikę i sens tego utworu.

2.

Instrumenty smyczkowe odgrywają bardzo istotną rolę w twórczości Pendereckiego, zarówno w repertuarze koncertowym, jak i w kameralistyce, w której ten twórca osiągnął doskonałość. Komponował dużo na wiolonczelę, ale ważniejsze są chyba skrzypce. „Mam dobre ucho do smyczków. Dzieciństwo i młodość poświęciłem grze na skrzypcach. Komponowałem wirtuozowskie utwory na wzór Paganiniego i Wieniawskiego, ale dopiero gdy zacząłem grać Bacha, zrozumiałem, co to jest muzyka” – powiedział w wywiadzie dla „Beethoven Magazine” nr 18.

W środę zabrzmiały dwa jego świetne utwory skrzypcowe: Capriccio z 1967 roku i I Koncert skrzypcowy z 1976. Któż inny mógł być wykonawcą Capriccia, jeśli nie Patrycja Piekutowska, która komplet dzieł mistrza na skrzypce i fortepian grała z Beatą Bilińską kilkadziesiąt razy, a Capriccio nagrała na płytę (DUX). „W tym utworze wirtuozeria doprowadzona do kształtu karkołomnego staje się bliższa walki niż zabawy, a rozmiar obsady orkiestrowej przenosi utwór w stronę wagi ciężkiej” – podsumował prof. Mieczysław Tomaszewski. Już od pierwszych taktów partia skrzypiec atakuje z niezwykłą dynamiką, lewa ręka skacze po gryfie od najniższych do najwyższych pozycji w dwudźwiękowych przebiegach, a smyczek rykoszetuje i arpeggiuje prawie non stop. Siedziałam na prawym balkonie sali koncertowej Filharmonii Narodowej, tuż nad estradą i z początku słabo dochodził do mnie dźwięk skrzypiec Patrycji Piekutowskiej, stopniowo jednak jej interpretacja nabierała dźwięku,  nośnego brzmienia, aż do świetnie zagranej kadencji. NOSPR była bardzo dobrym partnerem, jej dialogi z solistką, wzajemne przejmowanie sobie fraz przebiegały bardzo naturalnie. Brawa dla dyrygującego całością Alexandra Humali, który zastąpił niemal w ostatniej chwili Jerzego Maksymiuka, który odwołał występ z powodu choroby kręgosłupa. Korzystając z tego, że koncert transmitowała na żywo radiowa „Dwójka”, Patrycja Piekutowska po wykonaniu Capriccia przekazała pozdrowienia dla mistrza batuty, podziękowała też Alexandrowi Humali, który miał tylko tydzień na nauczenie się utworu. To ten sam dyrygent, który wyróżnił się niezwykłą pracowitością, opanowanie i – rzecz jasna – techniką dyrygencką na Międzynarodowym Konkursie Muzycznym im. Karola Szymanowskiego w Katowicach, kiedy w trzecim etapie przyszło mu dyrygować kilkunastoma utworami granymi przez finalistów.

3.

I Koncert skrzypcowy, „wielki, wspaniały dekadencko-romantyczny utwór”, jak powiedziała o nim kiedyś Joanna Wnuk-Nazarowa, zabrzmiał w w wykonaniu 24-letniego skrzypka z Singapuru Yu-Chien Tsenga, znanego już publiczności Wielkanocnego Festiwalu Ludwiga van Beethovena. Adresatem i pierwszym wykonawcą koncertu był Isaac Stern, co daje pojęcie o klasie i wyzwaniach, jakie ze sobą niesie. Tseng przedstawił dojrzałą, zaangażowaną interpretację, jego skrzypce wręcz spalały się w różnych odcieniach wokalizy, dźwięk czarował mięsistością, ale też miękkim i aksamitnym tonem. Jeśli jednak słuchanie I Koncertu stało się zajęciem pasjonującym, to dzięki dyrygującemu całością Lawrence’owi Fosterowi (nowy dyrektor artystyczny NOSPR), który po mistrzowsku zarysował dramaturgię utworu, podkreślając jej szczytowe i zwrotne punkty, dając muzyce wybrzmieć, rozpędzać się i zwalniać tam, gdzie wymagała tego logika muzycznej narracji. Mistrz.

Anna S. Dębowska

Środa, 21 listopada 2018 roku, godz. 19.30, Filharmonia Narodowa w Warszawie