Humala, Bies i Szymanowski

1.

Na 26. Wielkanocnym Festiwalu Ludwiga van Beethovena grała już orkiestra wrocławska (NFM Filharmonia Wrocławska), łódzka (Filharmonia Łódzka im. Artura Rubinsteina), poznańska (Filharmonia Poznańska), zaś w niedzielę, 10 kwietnia usłyszeliśmy orkiestrę Filharmonii Krakowskiej im. Karola Szymanowskiego pod batutą jej nowego dyrektora artystycznego, Alexandra Humali. 

Już w pierwszym utworze, poemacie symfonicznym „Preludia” Ferenca Liszta słychać było, że między dyrygentem i orkiestrą istnieje bardzo dobre porozumienie. Humala dążył do tego, aby różnicować wyrazowo ów romantyczny poemat, w którym pojawiają się tony tkliwe i liryczne, jak i pełne patosu, jak wprowadzony w ekspozycji utworu triumfalny pochód instrumentów dętych. Dyrygent dbał też o to, aby kantylena smyczków rozwijała się zwiewnie i plastycznie, a dialog solowych instrumentów dętych drewnianych „opowiadał” historie – „Preludia” to przecież utwór programowy, skomponowany na kanwie literackiej. Bardzo dobrze brzmiało tutti orkiestrowe, z dobrze wyważonymi proporcjami brzmienia.

2.

IV Symfonia „Koncertująca” Karola Szymanowskiego to niezwykle atrakcyjne dzieło, z którym kompozytor jeździł – jako pianista solista – pod koniec życia po Europie w celach zarobkowych, choć nie przepadał za koncertowaniem. Na festiwalu zabrzmiała w wykonaniu Tymoteusza Biesa. Śląski pianista jest zwycięzcą I Międzynarodowego Konkursu Muzycznego im. Karola Szymanowskiego w Katowicach, artystą ukształtowanym, doskonale panującym nad dźwiękiem i ekspresją muzyczną. Nie lubi epatować umiejętnościami technicznymi, woli śpiewność i liryzm, o czym świadczył zagrany przez niego bis: Impromptu Ges-dur op. 90 Franza Schuberta. 

W interpretacji Szymanowskiego postawił na współpracę z orkiestrą, na dążeniu do takich proporcji brzmienia fortepianu, aby zachować charakter właśnie symfonii koncertującej z fortepianem, a nie koncertu fortepianowego, bo i takie interpretacje się zdarzają. Chwilami dźwięk fortepianu nikł pod masywnym brzmieniem orkiestry w momentach granego forte fortissimo possibile tutti. A szkoda – Tymoteusz Bies posługuje się dźwiękiem delikatnym, subtelnym, nie stara się dominować i – by tak rzec – grzmieć fortepianową masą dźwięku. Wolałabym, aby orkiestra oszczędniej posługiwała się wczoraj swoim forte w tutti.

3.

Orkiestra symfoniczna Filharmonii Krakowskiej uraczyła warszawskich słuchaczy II Symfonią Charlesa Ivesa, wybitnego amerykańskiego symfonika przełomu XIX i XX w. Jak na ironię, w Polsce wciąż łatwiej usłyszeć na koncercie IX Symfonię „Z Nowego Świata” Antonina Dworzaka, niż którąś z symfonii Ivesa. Przy czym „Czwarta” jest rzeczywiście gigantyczna, wymaga rozbudowanej perkusji i sekcji instrumentów klawiszowych, a nawet dwóch dyrygentów, z których jeden dyryguje chórem ustawionym za estradą (offstage). Trudniej natomiast zrozumieć, dlaczego II Symfonia napisana „tylko” na normalny skład wielkiej orkiestry symfonicznej jest taką rzadkością. Być może brakuje jej chwytliwych tematów obecnych w „Dziewiątej” Dworzaka, których echa odzywają się zresztą w drugiej części utworu Ivesa. Wykonanie pod batutą Alexandra Humali miało wszelkie dane do tego, aby słuchania Ivesa zachęcić. Warto przy tej okazji sięgnąć po wydany niedawno komplet symfonii Amerykanina nagranych dla Deutsche Grammophon przez Los Angeles Philharmonic pod dyrekcją Gustava Dudamela we współpracy – w IV Symfonii – z polską dyrygentką Martą Gardolińską.

Anna S. Dębowska

Koncert odbył się w niedzielę, 10 kwietnia 2022 roku w Filharmonii Narodowej w Warszawie