Bartlett – Anglik z rozbieganymi palcami

1.

Na zaproszenie 26. Wielkanocnego Festiwalu Ludwiga van Beethovena do Warszawy przyjechał Martin James Bartlett, 25-letni angielski pianista, który już teraz osiągnął w Wielkiej Brytanii status gwiazdy. Pierwszy wielki sukces osiągnął osiem lat temu, zdobywając pierwszą nagrodę na prestiżowym konkursie BBC „Young Generation Artists”, dzięki czemu zaczął regularnie koncertować z najlepszymi brytyjskimi orkiestrami, m. in. Royal Philharmonic Orchestra i BBC Symphony Orchestra. W wieku 18 lat debiutował na BBC Proms, co na wyspach oznacza kolosalny rozgłos, bardzo popularnych tam koncertów z Royal Albert Hall słucha bowiem za pośrednictwem radia kilka milionów Brytyjczyków. W 2020 r. wygrał konkurs Virtualoso w Cleveland, a rok później ukończył studia w Royal College of Music w Londynie. Miał już wtedy w dorobku pierwszą solową płytę i kontrakt z Warner Classics, która to wytwórnia wydała niedawno jego nowy krążek z rapsodiami na orkiestrę i fortepian Rachmaninowa i Gershwina (pianiście towarzyszy w tych utworach London Philharmonic Orchestra pod Joshuy Weilersteina).

2.

Nic zatem dziwnego, że jego warszawskie recital w sali kameralnej Filharmonii Narodowej przyciągnął wielu słuchaczy. Bartlett rozpoczął recital od dzieł wiedeńskiego klasycyzmu. Najpierw zabrzmiała wczesna sonata Josepha Haydna – As-dur (46. w katalogu Hobokena, dział XVI), w której Haydn zastosował liczne figuracje szesnastkowe, ozdobniki i tryle. Bartlett pokazał więc niezwykłą ruchliwość i sprawność swoich palców, ale również delikatne, subtelne dotknięcie klawiatury, finezję i polot, zwłaszcza w dowcipnej trzeciej części sonaty. 

Następnie wykonał dedykowaną Haydnowi przez Beethovena Sonatę Es-dur op. 31 nr 3. To już inny świat dźwiękowy, bo chociaż Beethoven podchwycił charakterystyczną dla Haydna elegancką, zdobną frazę, pod względem wyrazowym pozostając w świecie swego mistrza, to jednak sporo już w tej sonacie eksperymentował z możliwościami dźwiękowymi fortepianu, używając szerszej skali dźwięku, a także bardziej złożonych akordów i gęstszej faktury. Bartlett uwydatnił owe świetne pomysły brzmieniowe rozbudowujące tzw. wolumen brzmienia fortepianu: nasycenie brzmienia wielodźwiękami w części trzeciej, arpeggia w niskim rejestrze w części czwartej, która zabrzmiała zgodnie z zalecenie kompozytora „con fuoco”, a Bartlettowi muzyka wręcz paliła się pod palcami.

3.

Pianista przeszedł następnie do świata XIX-wiecznych wirtuozowskich transkrypcji i parafraz. Najpierw więc wykonał „Widmung” Roberta Schumanna, pieśń z cyklu „Myrthen” op. 25 w opracowaniu Franza Liszta – z przesadną nieco emfazą, pomijając jakby pieśniowy, wokalny charakter i rodowód tego utworu. To samo wrażenie miałam, słuchając kolejnego transkrypcji Liszta, tym razem „Isoldes Liebestod” na podstawie pieśni Izoldy z finału „Tristana i Izoldy” Richarda Wagnera. Bartlett słyszy tę muzykę „fortepianowo”, jako możliwość pokazania kunsztownej faktury utworu Liszta, wymagającej doskonałego opanowania pracy obu rąk, aby zachować płynność i ciągłość dialogu pomiędzy głosami odzywającymi się w różnych rejestrach klawiatury. Miałam wrażenie, że Bartletta w parafrazach Liszta fascynuje przede wszystkim czysto pianistyczny żywioł tych utworów, triumf palców i rąk nad materią. 

4.

Po tak efektownych utworach przyszedł czas na wyciszenie w postaci „Ich ruf’ zu dir, Herr Jesu Christ” Johanna Sebastiana Bacha w transkrypcji Ferruccio Busoniego, ale tylko po to, aby zaraz po tym utworze mógł zabrzmieć brawurowy „La Valse” Maurice’a Ravela. To transkrypcja własnego utworu Ravela w oryginale napisanego na orkiestrę symfoniczną. 

„Ravel sam chętnie wykonywał transkrypcje własnych utworów, zmieniając je do tego stopnia, że trudno czasem stwierdzić niezbicie, jaka była wersja oryginalna” – pisał Vladimir Jankélévitch. Salonowa tradycja europejska spotyka się w tym utworze z wpływami jazzu, którym Ravel był zafascynowany.  

Muzyka „La Valse” porwała Bartletta, bawił się glissandami przez całą klawiaturę i naśladowaniem jazzowych sforzat. W głównym temacie utworu brakowało mi jednak finezji i krągłości walca, doceniam za to brawurę pianisty, wyraźnie zafascynowanego pomysłowością efektów dźwiękowych w utworze Ravela. 

5.

Uradowany entuzjastyczną reakcją publiczności 25-latek, postanowił bisować utworem o zupełnie innym charakterze niż „La Valse” – pierwszą częścią Schumannowskiego cyklu „Kinderszenen” op. 15 („Von fremden Ländern und Menschen”), romantyczną wizją dziecięcego świata marzeń. Utwór dedykował ukraińskim dzieciom, które zmuszone były opuścić swój kraj, uciekając przed wojną („Tu, w Warszawie, widzę wyraźnie skutki wojny, wielu uchodźców, w tym dzieci, i jest to widok wstrząsający” – powiedział do słuchaczy).

Drugi bis: „Embraceable You” George’a Gershwina w transkrypcji Earla Wilda.  

 

Anna S. Dębowska

Środa, 6 kwietnia, godz. 19:30, Sala Kameralna Filharmonii Narodowej. Artysta wystąpił dzięki uprzejmości Warner Classics