1.
Drugi dzień festiwalu przyniósł pierwszy z cyklu recitali laureatów wielkich międzynarodowych konkursów pianistycznych. Cykl ten jest jedną z głównych atrakcji 26. Wielkanocnego Festiwalu.
W Sali Kameralnej Filharmonii Narodowej w Warszawie wystąpił koreański pianista Yekwon Sunwoo, złoty medalista słynnego Konkursu im. Vana Cliburna w Fort Worth w Teksasie. 33-letni Sunwoo ceniony był wcześniej za wirtuozowski pazur, teraz sięga po subtelniejszy muzycznie repertuar, wedle własnych słów „starając się szukać prawdy i czystego piękna w muzyce”. Pod tym kątem ułożył program swojego warszawskiego recitalu, program znakomity, który samym doborem utworów zasługuje na wysokie uznanie.
Wdzięcznie zabrzmiało w jego wykonaniu „Sześć utworów na fortepian” P. 44 Ottorina Respighiego, najwybitniejszego włoskiego symfonika pierwszej połowy XX w., znajdującego się pod wrażeniem francuskiego impresjonizmu kompozytora, którego dzieła cechuje znakomita instrumentacja i olśniewająca kolorystyka dźwiękowa. „Sześć utworów” to cykl wyrafinowanych stylizacji na fortepian solo, w których znajduje się uroczy, zwiewny walc, kanon, nokturn, kunsztowny menuet, serenada i część o nazwie „Studio”, w której słychać echa Preludiów op. 28 Fryderyka Chopina. Yekwon Sunwoo z finezją przedstawił owe muzyczne klejnoty. Dał też wyraz swojej miłości do muzyki Richarda Straussa, przedstawiają jego wczesne, wyraźnie inspirowane romantycznymi cyklami fortepianowymi Roberta Schumanna „Stimmungsbilder” op. 9. Sunwoo podchwycił na fortepianie pieśniowy ton tego utworu, którego ideą jest odmalowanie dźwiękami sugerowanych tytułami poszczególnych części krajobrazów. Ostatnie ogniwo tego cyklu wyraźnie nawiązywało do „Lirnika” z „Podróży zimowej” Franza Schuberta i było zapowiedzią wykonanej po przerwie wielkiej Sonaty G-dur D 894 Schuberta.
Wcześniej jednak Koreańczyk wykona „Wyspę radosną” („L’Isle Joyeuse”) Claude’a Debussy’ego, trochę w tonie umiarkowanej radości, ale za to z pełną triumfu kulminacją. Tym pięciominutowym arcydziełem mógł się inspirować Karol Szymanowski, pisząc swoje fortepianowe „Metopy” – ekstaza wpisana w muzykę Debussy’ego z pewnością była dla polskiego kompozytora bardzo pociągająca. Jej właśnie trochę mi zabrakło u Koreańczyka.
2.
Dużą kulturę muzyczną ujawnił koreański pianista w drugiej części recitalu, wypełnionej w całości muzyką Franza Schuberta.
Schubert skomponował 22 sonaty fortepianowe, 11 z nich ukończył, tylko trzy ukazały się drukiem za jego życia. Niejednoznaczność to ich zasadnicza cecha, podobnie jak zmieniające się często nastroje. Spokojna woda marszczona zimnym powiewem wiatru, słońce zasłonięte na moment ciemną chmurą – to symboliczne obrazy, które pojawiają się w wyobraźni odbiorcy tej muzyki.
Tak jest w trzech ostatnich sonata fortepianowych Schuberta, mniej owe dwuznaczności znajdziemy w jego Sonacie G-dur D 894, którą wykonał Sunwoo. To apoteoza liryzmu, dzieło z tego samego ducha co IV Koncert Beethovena w tej samej tonacji.
Mówi się o tych sonatach, że są symfoniami rozpisanymi na fortepian, o czym ma świadczyć ich budowa z rozbudowaną częścią pierwszą w formie allegra sonatowego, wolną częścią drugą, menuetem i wreszcie rondem w części czwartej. Sunwoo doskonale panował nad tą wymagającą formą, tworząc konsekwentny spójny cykl muzyczny, którego cechą jest spokojny, śpiewny, pastoralny ton, tylko momentami zakłócany bardziej dramatycznymi odcinkami. Sunwoo był bliski ideału tego kruchego, delikatnego dźwięku, jaki ewokują śpiewne frazy Schuberta – te wywodzące się wprost z tak bliskiego kompozytorowi żywiołu pieśniowego. Również w momentach dramatycznych, Sunwoo nie przesadzał z dynamiką forte, starając się zachować właściwe proporcje brzmienia i szlachetność tonu. Dobrze to świadczy o pianiście, który swoją karierę zbudował na wizerunku wirtuoza, kogoś kto „grzmi bez cienia zmęczenia”, jak napisał recenzent „Chicago Tribune”.
Anna S. Dębowska
Poniedziałek, 5 kwietnia, godz. 19:30, Sala Kameralna Filharmonii Narodowej w Warszawie
Najnowsze komentarze