W poniedziałek chyba w najpełniejszy jak dotąd sposób na Wielkanocnym Festiwalu zamanifestował się wpływ malarstwa w muzyce – zamanifestował się w poematach symfonicznych Mieczysława Karłowicza i Maxa Regera, a jeśli wziąć pod uwagę wystawę prac plastycznych Józefa Wilkonia Don Kichot i Sancho Pansa, która towarzyszy festiwalowi w Filharmonii Narodowej, to również w poemacie symfonicznym Don Kichot Richarda Straussa, choć tu, naturalnie, bezpośrednim odniesieniem był legendarny epos heroikomiczny Miguela de Cervantesa. Wykonała je Orkiestra Filharmonii Narodowej pod dyrekcją holenderskiego dyrygenta Huberta Soudanta.
Duma rozpiera polskiego melomana, gdy słucha dzieł Mieczysława Karłowicza. Wszystkie jego poematy symfoniczne skomponowane są na miarę europejskich arcydzieł – kompozytor miał dużą inwencję melodyczną, jego utwory są świetnie zinstrumentowane i pogłębione polifonicznie, szczególnie zaprezentowany w poniedziałek poemat Stanisław i Anna Oświecimowie op. 12 (1908), polska wersja Romea i Julii. Kanwę stanowiło podanie o gorącej, acz kazirodczej miłości brata i siostry, której w drodze wyjątku udziela błogosławieństwa papież, nie dochodzi jednak do spełnienia, gdyż Anna umiera, a wkrótce po niej – Stanisław. Dla Karłowicza bezpośrednim impulsem do skomponowania tego mocnego, dramatycznego utworu był obraz Stanisława Bergmana, ucznia Jana Matejki, a w partyturze ścierają się efektownie trzy wyraziste motywy: Stanisława, Anny i fatum.
Zupełnie inny język brzmieniowy ujawnił się w cyklu Czterech poematów symfonicznych według Arnolda Böcklina op. 128, jedno z najlepszych dzieł Maxa Regera (1913). Powstał on pod wpływem inspiracji symbolicznym malarstwem tworzącego we Włoszech Szwajcara, Arnolda Böcklina, twórcy słynnej Wyspy umarłych (znanych jest pięć wersji tego obrazu). Ten obraz tak zachwycił Sergiusza Rachmaninowa, że popchnął go do skomponowania gęstego od emocji poematu symfonicznego z obsesyjnym motywem śmierci. Poematy Regera powstały w pięć lat po dziele Rachmaninowa – niemiecki kompozytor odniósł się do kilku obrazów Böcklina, w tym również do Wyspy umarłych. Pierwszy poemat nosi tytuł Pustelnik grający na skrzypcach – jest to rodzaj orkiestrowej idylli o archaizowanym charakterze, w której nad tutti smyczków i instrumentów dętych drewnianych przez cały niema utwór unosi się solo skrzypiec. Wykonała je Maria Machowska, koncertmistrz Orkiestry Filharmonii Narodowej, podkreślając liryczny nastrój kompozycji. Drugi poemat – Gra fal – ma charakter żywy i żartobliwy, a orkiestra imituje ruch fal. W trzecim – Wyspie umarłych – pojawiają się posępne tony, natomiast w czwartym zatytułowanym Bachanalia, dla którego inspiracją było kilka obrazów Böcklina orkiestra spala się w gwałtownych kulminacjach. To bardzo interesujące dzieło wymaga ręki dyrygenta-wizjonera.
Wreszcie w drugiej części koncertu doczekaliśmy się Don Kichota Richarda Straussa, w którym koncertując trzy instrumenty: solowe skrzypce, altówka i wiolonczela. Właśnie wiolonczela jest porte parole rycerza smętnego oblicza – to niezwykle efektowna partia, którą wykonywali najwięksi wirtuozi tego instrumentu, jak Pablo Casals czy Mścisław Rostropowicz. W poniedziałek wykonał ją Izraelczyk Amit Peled, mając do dyspozycji wspaniałą wiolonczelę Matteo Gofrillera z 1733 roku, która należała do Pablo Casalsa. To istotnie niezwykły instrument, którego ton przypomina tembr ludzkiego głosu. Don Kichot Cervantesa jest parodią eposu rycerskiego, Richard Strauss świetnie podchwycił ironiczną wymowę wielkiej powieści hiszpańskiej. To muzyczny epos, przedstawiający bardzo efektownymi środkami kolorystyki instrumentalnej i złożonej polifonii, kolejne epizody z życia i wędrówki Don Kichota (temat z wariacjami). Urojony rycerz bierze stado baranów za armię cesarską, zakonników za czarowników, a wieśniaczkę za damę. W epizodzie przedstawiającym jazdę napowietrzną Richard Strauss użył nawet maszyny do „robienia wiatru” (Windmaschine). Pod dyrekcją Huberta Soudanta Don Kichot zabrzmiał sugestywnie i momentami bardzo charakterystycznie, Orkiestra Filharmonii Narodowej bardzo dobrze poradziła sobie z tym nieprzeciętnie trudnym dziełem.
Anna S. Dębowska
Poniedziałek, 10 kwietnia, godz. 19.30, Filharmonia Narodowa
Wiejce zdjęć: TUTAJ
(Fot. Bruno Fidrych / Studio fotograficzne Plasterstudio)
Najnowsze komentarze