Drugiego dnia na estradzie Filharmonii Narodowej królował Beethoven. Polska Orkiestra Radiowa otworzyła koncert uwerturą do baletu Twory Prometeusza op. 43. Pod batutą Michała Klauzy orkiestra zagrała lekko i klarownie, a dyrygent operował umiejętnie planami w orkiestrze, zachowując proporcje brzmienia i dialogi między sekcjami.
Takie otwarcie w dobrym stylu wprowadzało główny punkt programu – V Koncert fortepianowy Es-dur op. 73 Ludwiga van Beethovena. Przy fortepianie zasiadł Martín García García, niewiele ponad rok temu pokochany przez polską publiczność za jego prostolinijną i oddaną muzyce osobowość, którą pokazał na Konkursie Chopinowskim (gdzie zdobył III miejsce i nagrodę za najlepsze wykonanie koncertu). Jego plastyczne i wielobarwne wykonanie muzyki Beethovena porwało słuchaczy chyba dlatego, że i sam pianista zdaje się na estradzie zatracać w swojej pasji. Granie pochłania go i bawi, co pozwala mu w trudnych interpretacyjnie, pełnych gamowych przebiegów fragmentach, budować harmoniczne krajobrazy, zmieniać barwy lub zaznaczać motywy, które zdeterminują kształt następującego za chwilę orkiestrowego tutti. Innym razem tak zapamiętale kreuje liryczną frazę lub buduje napięcie, że mimowolnie nuci niektóre fragmenty. W tej fascynacji nie widać nic ze scenicznej autokreacji, a raczej szczere emocje. Zresztą i w utworach granych na bis – Presto z Sześciu Bagatel op. 126 Beethovena oraz Walcu As-dur op. 64 nr 3 Chopina – pianista igrał z muzyczną materią, dzieląc się swoją radością z grania. Chyba skutecznie, ponieważ publiczność nagrodziła to wykonanie długą owacją.
Druga część koncertu należała wyłącznie do smyczków – zagrano II Symfonię na orkiestrę smyczkową op. 30 Mieczysława Wajnberga. Utwór oscyluje między graniem zespołowym, kameralnym i solowym, eksploruje barwy poszczególnych sekcji. Choć zdarzały się narracyjne dłużyzny, kompozycja wyeksponowała solistów, a jej wykonanie zaskoczyło słuchaczy wysokiej jakości brzmieniem zespołu.
Najnowsze komentarze