Muzyka kameralna stanowi zawsze ważną część wydarzeń Wielkanocnego Festiwalu Ludwiga van Beethovena. Tak też jest i w tym roku. Pierwszy koncert kameralny wypełniony był utworami wiedeńskimi przeznaczonymi na kwintet smyczkowy – w tym wypadku kwartet uzupełniony został o drugą altówkę.
W Sali Wielkiej Zamku Królewskiego w Warszawie pojawili się zatem muzycy Fine Arts Quartet, zespołu mającego już tradycję sięgającą 65 lat, a niektórzy muzycy mają za sobą 25 lat wspólnych doświadczeń. Piątym muzykiem był koncertmistrz altówek w mediolańskiej La Scali, Danilo Rossi.
Fine Arts Quartet prezentuje bardzo linearne podejście do muzyki kameralnej: partie poszczególnych instrumentów dają się śledzić bez trudu, a każdy motyw jest plastycznie ukazany. Pion zatem jest wypadkową owej linearności. Wrażenie to dodatkowo wzmaga zdecydowanie wyróżniające się, odrębne brzmienie skrzypiec Ralpha Evansa.
Owo linearne podejście ujawniło się w całej pełni już w pierwszym utworze wieczoru, Intermezzu d-moll Antona Brucknera. Ten rzadko wykonywany utwór zabrzmiał plastycznie i interesująco.
Następujący Kwintet D-dur Wolfganga Amadeusza Mozarta odznaczał się pogodą i humorem. Znakomicie ukazane zostały niuanse formy: dość niezwykłe rozwiązanie zastosowane przez kompozytora, polegające na przywołaniu powolnego wstępu tuż przed kodą pierwszej części, wykonane zostało bardzo naturalnie. Oddało to sprawiedliwość Mozartowskiej koncepcji, nowatorskiej, ale przecież nie – dziwacznej.
Punktem kulminacyjnym programu była druga część, Adagio molto espressivo, z kwintetu Ludwika van Beethovena. Wykonanie było pełne ekspresji, emocjonalnie nasycone. Zmienne faktury (Beethoven dzieli zespół na mniejsze grupy i przeciwstawia je sobie niczym grupy orkiestry) zostały wykorzystane przez muzyków nie jako pokaz technicznej sprawności kompozytora, ale jako środek do budowania głębokiego wyrazu.
Koncert odbył się w dniu 10 kwietnia. Muzycy Fine Arts Quartet wykonali piękny gest, dedykując jedyny bis – Adagio z Kwintetu f-moll Antona Brucknera – pamięci ofiar smoleńskiej katastrofy.
Krzysztof Komarnicki
(polskieradio.pl)
Najnowsze komentarze