Czystą poezją uraczyła festiwalową publiczność sopranistka Aga Mikolaj, która z towarzyszeniem Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach pod dyrekcją Alexandra Liebreicha wykonała w czwartek Altenberg Lieder op. 4 Albana Berga i Symfonię liryczną op. 18 Alexandra von Zemlinsky’ego.
Aga Mikolaj i Alexander Liebreich, fot. Bruno Fidrych
1.
Wiedeńska pieśń symfoniczna i symfonia z pieśniami zabrzmiały w czwartek w Filharmonii Narodowej, zgodnie z głównym tematem 23. Wielkanocnego Festiwalu, którym jest pieśń romantyczna i późnoromantyczna. Przedstawione utwory i ich autorów: Altenberg Lieder op. 4 Albana Berga, Pieśni wędrującego czeladnika Gustava Mahlera i Symfonię liryczną op. 18 Alexandra von Zemlinsky’ego łączy osoba kompozytora nieobecnego akurat w programie tego koncertu, jednak dla wszystkich tych trzech twórców bardzo istotnego: Arnolda Schönberga. Mahler był jego mistrzem, wobec którego należało się buntować, Berg uczniem, a Zemlinsky – przyjacielem i szwagrem. Wszyscy żyli i tworzyli w Wiedniu przełomu wieków, czasu wielkiej erupcji talentów literackich, malarskich i muzycznych, w którym nowe idee, do dziś wpływowe, jak Freudowska psychoanaliza czy Schönbergowska atonalność, mieszały się ze sobą we wspaniałym austro-węgierskim tyglu kulturowym (Schönberg i Mahler przeszli na chrześcijaństwo, ten ostatni po to, aby móc kierować Operą Wiedeńską, a Zemlinsky na judaizm, aby pojąć za żonę siostrę Schönberga).
2.
Koncert zaczął się od Altenberg Lieder Albana Berga, choć wolałabym najpierw usłyszeć Pieśni wędrującego czeladnika Mahlera osadzone jeszcze głęboko w XIX-wiecznej tradycji po to, aby tym wyraźniej ujawniło się nowatorstwo Berga: pięć jego pieśni ma lapidarną i urywkową budowę, przypomina fotograficzne migawki i przez ową migawkowość, ledwie naszkicowanie sytuacji i fragmentaryczność może się kojarzyć z malarstwem francuskich impresjonistów, np. Edouarda Manet czy Edgara Degas. Altenberg Lieder powstały jednak w drugiej dekadzie XX wieku, a ich powstanie zainspirował wiedeński poeta Paul Altenberg, prekursor modernizmu, bystry obserwator i znawca ludzkiej duszy. Krótkie wersety, które Berg umuzycznił, wyrażają właśnie różne stany emocjonalne: „Nic się nie zmieniło w mojej duszy” – to fragment pieśni czwartej (polski przekład można było śledzić na elektronicznym wyświetlaczu zawieszonym nad estradą). Jest to muzyka napisana punktowo, lapidarnie i z wielką wrażliwością na barwę instrumentów orkiestrowych, często eksponowanych solowo. Berg nie posługiwał się masywną instrumentacją. Każdy akord, każdy przebieg muzyczny, wejście lub zamilknięcie danego instrumentu czy sekcji instrumentów ma w tej muzyce swój ciężar gatunkowy i ekspresyjny.
3.
Aga Mikolaj z precyzją i wyczuciem znajdowała odpowiednią dynamikę, barwę i kształt dźwięku, od szeptu, poprzez zaokrąglanie dźwięku lub jego płaską i „zimną” emisję, aż po wysokie nuty o najwyższym natężeniu ekspresji, sugestywnie interpretując te trudne, złożone wyrazowo pieśni, w których nie ma miejsca na popis wokalny. Warto dodać, że wykonywała je pierwszy raz w swojej karierze. Udany debiut! Miała też wrażliwego partnera w postaci NOSPR pod dyrekcją Alexandra Liebreicha – tworzyli jeden organizm, słuchając siebie nawzajem.
Podobnie było w Lyrische Symphonie Zemlinsky’ego, złożonej z siedmiu pieśni do słów Rabindranatha Tagore śpiewanych na zmianę przez sopran i baryton – partnerem Agi Mikolaj był amerykański śpiewak Raymond Ayers. W Zemlinsky’m, u którego instrumentacja jest gęstsza i bardziej masywna, niż u Berga, głos Ayersa chwilami nie mógł przebić się ponad orkiestrę.
4.
Raymond Ayers był dużo ciekawszy w pieśniach Gustava Mahlera. Lieder eines fahrenden Gesellen w programie czwartkowego koncertu stworzyły ciekawą intertekstualność w oparciu o wiedeńską tradycję pieśni. Festiwal zaczął się przecież wykonaniem cyklu Winterreise Franza Schuberta, tymczasem ten wczesny Mahler nawiązuje bezpośrednio słynnego cyklu. Pieśni wędrującego czeladnika, których tekst napisał sam Mahler, również opisują traumę odrzuconej miłości. W czwartej pieśni (Dwoje błękitnych oczu mojej ukochanej) pojawia w figura lipy (Der Lindenbaum), ewokującej pragnienie samobójstwa. W partii instrumentalnej (pierwotnie pieśni powstały na głos z fortepianem, kilka lat później rozpisał je na wielka orkiestrę symfoniczną) odzywają się też ludowe motywy muzyczne i ponure tony marsza żałobnego.
A drugą „korespondencją” było ścisłe pokrewieństwo Lieder eines fahrenden Gesellen z I Symfonią Mahlera, którą wykonano na festiwalu dwa dni wcześniej – w symfonii Mahler rozwinął swoje muzyczne pomysły użyte wcześniej we wspomnianych pieśniach.
Grunt to konsekwentnie ułożony program.
Anna S. Dębowska
Czwartek, 11 kwietnia, godz. 19.30, Filharmonia Narodowa
Najnowsze komentarze