Nie wszedł do finału XVII Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina w Warszawie, ale był faworytem publiczności i dziś widać, że Chopin pozostanie ważnym kompozytorem w jego repertuarze. 26-letni Krzysztof Książek studiuje obecnie podyplomowo w klasie prof. Arie Vardiego w Hanowerze. 17 marca dokonał pierwszej prezentacji kopii fortepianu Buchholtza, budowniczego instrumentów, którego bardzo cenił młody Fryderyk Chopin w warszawskich latach swojego życia. Nieco wcześniej ukazała się pierwsza solowa płyta Książka, wydana przez DUX we współpracy ze Stowarzyszeniem im. Ludwiga van Beethovena, na której znalazły się wyłącznie utwory Fryderyka Chopina, głównie z tzw. okresu Nohant.
Chopin znalazł się też oczywiście w programie sobotniego recitalu Książka na Zamku Królewskim w Warszawie. Wykonanie Poloneza fis-moll op. 44 i III Sonaty h-moll op. 58 pianista poprzedził cyklami miniatur Claude’a Debussy’ego i wyborem mazurków z op. 50 Karola Szymanowskiego.
Debussy (Kącik dziecięcy, Estampes) zabrzmiały w wykonaniu Krzysztofa Książka interesująco, szkoda tylko, że w większości były przez niego zagrane masywnym dźwiękiem. Być może to po części wina akustyki Sali Wielkiej Zamku Królewskiego, ale momentami fortepian brzmiał zdecydowanie za głośno. Choć pianista potrafił wydobyć z fortepianu bardzo delikatne pianissima (początek Tańca śniegu z Kącika dziecięcego), wykazać się wrażliwością na malarstwo dźwiękowe w Pagodach z Estampes, zdecydowanie preferował dynamikę forte i jej zwielokrotnienie.
Szkoda, bo z konkursu zapamiętałam go jako pianistę, któremu bliskie jest subtelne podejście do muzyki. Wtedy dał się również poznać jako wrażliwy interpretator mazurków Fryderyka Chopina. To pozwoliło mu z powodzeniem zmierzyć się z mazurkami Karola Szymanowskiego (nr. od 1 do 4 z op. 50), z ich rubasznością i nawiązaniami do smętnej, pełnej żalu polskiej nuty.
W zagranym dostojnie Polonezie fis-moll znów zabrakło mi stopniowania dynamiki, grania jej półcieniami. Pianista bardzo szybko dochodził do forte i z upodobaniem w nim pozostawał, a podniesiony głos nie służy przekazywaniu tajemnicy, którą Chopin wpisał w ten polonez przepełniony tragicznym tonem. Książek ładnie wprowadził słuchaczy w środkową część utworu, którym jest mazurek.
Sonata h-moll trzymała się w ryzach formy i słychać było, że Krzysztof Książek pod tym kątem dogłębnie ją przemyślał. W jej odbiorze przeszkadzała mi pewna nerwowość wykonawcy, być może wynikająca z silnych emocji, które wywołuje w nim ten wspaniały utwór.
Bisował Mazurkiem a-moll op. 7 nr 2, którym udowodnił, że świetnie wyczuwa charakter polskich tańców. Takiego Książka chcę słuchać.
Anna S. Dębowska
24 marca na Zamku Królewskim, godz. 12
Najnowsze komentarze