Festiwal

(Polski) Faniska pierwszy raz po 160 latach

Sorry, this entry is only available in Polish. For the sake of viewer convenience, the content is shown below in the alternative language. You may click the link to switch the active language.

Wielkanocny Festiwal Ludwiga van Beethovena od lat specjalizuje się w wykonywaniu oper, które były hitami swojej epoki, ale z czasem o nich zapomniano, choć nazwiska ich kompozytorów należą do największych. Łukasz Borowicz dyrygował już na festiwalu operami Carla Marii Webera, Louisa Spohra, Georges’a Bizeta, Nikołaja Rimskiego-Korsakowa, Gustava Holsta, Ralpha Vaughana Williamsa i Stanisława Moniuszki. A zaczęło się w 2008 roku od Lodoiski Luigiego Cherubiniego, twórcy oper cenionych przez samego Beethovena, m. in. słynnej Medei, w której triumfy święciła niegdyś Maria Callas.

1.

Minęło lat 12 i znów mieliśmy do czynienia z Cherubinim, Włochem, który osiedlił się w Paryżu i komponował dla Francuzów dzieła z gatunku opera comique. Taką operą komiczną w trzech aktach jest jego Faniska, w której Łukasz Borowicz dopatrzył się tak dużych walorów muzycznych, że zdecydował się ją wykonać przed publicznością Wielkanocnego Festiwalu.

Jakże zmienne są losy dzieł i ich artystów. Faniska wystawiona pierwszy raz w 1806 roku w Wiedniu okazała się wielkim sukcesem kompozytora – grano ją przez kilka sezonów, do 1810 roku aż 64 razy. Ale później coś się zacięło – zmieniły się mody, geniusz Verdiego zawładnął Europą. Faniskę zagrano ostatni raz w 1860 roku we Frankfurcie nad Menem w setną rocznicę urodzin Cherubiniego.

Na tym koniec – aż do 20 października 2020 roku, kiedy zabrzmiała w wersji koncertowej na Festiwalu Ludwiga van Beethovena w Warszawie pod batutą Łukasza Borowicza.

2.

Od razu powiedzmy – muzyka Faniski jest momentami świetna, bez wątpienia napisana przez mistrza w swoim fachu, który stworzył piękne sceny zespołowe, również z solistami i chórem męskim, stosował też wyrafinowaną orkiestrację.

Już partia tytułowej bohaterki więzionej w lochu przez niejakiego Zamoskiego stawia przed wykonawczynią duże wymagania: wymaga dużej siły głosu, pierwszorzędnej koloratury, ale też dużej rozpiętości skali i śpiewania również w niskim rejestrze. Została napisana dla wspaniałego sopranu dramatycznego tamtych czasów Anny Milder-Hauptmann, cenionej nie tylko przez Cherubiniego (pierwsze wykonanie jego Medei), ale także Mozarta, Haydna i Beethovena (Leonore), a także Antonia Salieriego, który ją uczył śpiewu. Tę ambitną partię w Warszawie zaśpiewała znakomita Natalia Rubiś.

Słabością opery jest jej libretto, w którym akcja jest więcej niż wątła i bardzo umowna. Autorem włoskiego libretta opartego na melodramacie pod dość zaskakującym tytułem Les Mines de Pologne (Polskie lochy) R.-C. Guilberta de Pixerecourta był Joseph Sonnleithner, który skonstruował także libretto do Fidelia Beethovena. Również dość umowne i naiwne w wielu momentach, ale przynajmniej z jasno wyrażoną tezą o rozprawieniu się z tyranami. Faniska takiego przesłania nie posiada, zdaje się w ogóle nie posiadać przesłania i może z tego powodu popadła w zapomnienie.

Nie ulega jednak wątpliwości, iż rzecz była warta przypomnienia. Właśnie ze względu na muzykę.

3.

I tu ciekawostka – podobnie jak akcja Lodoiski, akcja Faniski rozgrywa się w Polsce. Należy przez to rozumieć, że gdzieś na egzotycznych rubieżach Europy, w jakimś średnio cywilizowanym kraju, gdzie jeden szlachcic może uwięzić w swoich lochach innego szlachcica z jego rodziną, jak operowy pan Zamoski, starosta sandomierski (Robert Gierlach) i jego totumfacki Oranski (Tomasz Rak) więzili pana Rasinskiego, starostę rawskiego (Krystian Krzeszowiak), jego żonę Faniskę (Natalia Rubiś) i córkę Hedwig (Katarzyna Belkius). Przypomina to oparte na faktach historycznych opowieści historyka i pisarza Władysława Łozińskiego pod tytułem Prawem i lewem, w którym czytamy o bezprawiu we wschodniej Polsce, dokąd nie sięgała władza królewska, a waśnie między sąsiadami owocowały ciągnącymi się przez lata konfliktami, często zbrojnymi zajazdami, porwaniami i przetrzymaniami.

Tak więc treścią opery jest uwięzienie Faniski i jej męża Rasinskiego oraz dwie próby ucieczki tej pary z ich dzieckiem zakończone radośnie intonowanym sukcesem.

4.

Łukasz Borowicz, który dyrygował Poznańskim Chórem Kameralnym i Orkiestrą Filharmonii Poznańskiej, wydobył z utworu dużo energii (świetne, oparte na synkopowanym, odbitkowym rytmie sceny ucieczki i pościgu), pokazał bogactwo orkiestracji złożonej z przykuwających ucho szczegółów, jak rozbudowana partia fagotu czy efekty kolorystyczne w smyczkach, wydobył też polonezowy charakter niektórych ustępów opery, głównie taniec Hedwigi.

Dyrygentowi udało się też zebrać znakomitą obsadę, której ozdobą byli Natalia Rubiś, słynny polski tenor Krystian Krzeszowiak i mezzosopranistka Justyna Ołów, śpiewająca partię Moski, służącej Zamoskiego, która pomaga Fanisce w ucieczce. Rubiś zachwycała wspaniałą koloraturą, Krzeszowiak swoim miękkim jak stal tenorem i świetną dykcją we włoskim, a Justyna Ołów (obecnie studiuje u Marka Rzepki w Hochschule fur Musik, Theater und Medien w Hanowerze) głęboką, ciemną barwą mezzosopranowego głosu i idealną intonacją. Razem wykonali piękne trio Dolce ne guai ristoro, którego ostatnie takty śpiewali już bez orkiestry, a cappella, idealnie zestrojeni. Bardzo spójne pod względem barwy brzmienia były też duety Rubiś i Krzeszowiaka – śpiew na najwyższym poziomie.

Anna S. Dębowska

Wtorek, 20 października, Filharmonia Narodowa

back to the list

(Polski) 26. Wielkanocny Festiwal Ludwiga van Beethovena

Następny