Późny Richard Strauss i muzyka naszych południowych sąsiadów wypełniły program festiwalowego koncertu w Wielką Środę.
Anna Gabler i Charles Olivieri-Munroe, fot. Bruno Fidrych
1.
Na początek zabrzmiał rarytas repertuarowy – II Kwartet smyczkowy „Z mojego życia” Bedricha Smetany w opracowaniu na orkiestrę symfoniczną dokonaną przez George’a Szella, legendarnego niegdyś szefa Cleveland Orchestra. Czteroczęściowy twór zabrzmiał w wykonaniu orkiestry Filharmonii Krakowskiej pod batutą maltańsko-kanadyjskiego dyrygenta Charlesa Olivieri-Munroe, dyrektor artystyczny i pierwszy dyrygent tej orkiestry. W tym utworze zespół miał przede wszystkim do zaoferowania dobre, układające się w szeroką frazę brzmienie kwintetu smyczkowego. Pierwszą, dramatyczną część Allegro vivo appassionato zabrzmiała z nerwem, a część druga – scherzo w formie polki – lekko i z dobrze oddanym wrażeniem taneczności. Tajemnicza część trzecia (Largo sostenuto) została poprowadzona od piano pianissimo do potężnej kulminacji, aż do zupełnego wyciszenia, z ładnym solo w wykonaniu koncertmistrzyni Joanny Konarzewskiej, po czym wróciły żywiołowe nastroje w finałowym Vivace.
2.
Niemiecka sopranistka Anna Gabler wykonała Cztery ostatnie pieśni Richarda Straussa. Artystka ma w repertuarze partie Straussowskie, m. in. Salome i Chryzotemis w Elektrze, w Operze Wiedeńskiej śpiewała także Arabellę i Hrabinę w Capricciu. Śpiewa także regularnie Wagnera, również na scenie Opery Wiedeńskiej, a w przygotowaniu ma partię Frei w Operze Paryskiej pod dyrekcją Philippe’a Jordana. Być może to kwestia niedobrych proporcji między głosem solowym i orkiestrą, ale nie słyszałam wyraźni głosu Anny Gabler ani podawanego przez nią tekstu pięknych pieśni Richarda Straussa. Jak tłumaczyła mi artystka w wywiadzie dla „Beethoven Magazine”, mają one wyjątkowy wymiar w twórczości Straussa – powstały u schyłku jego życia i są wyrazem jego mierzenia się z perspektywą śmierci – nie przypadkiem ostatnim słowem, które pada w ostatniej pieśni (Im Abendrot), jest słowo „Tod” („Śmierć”) w pytaniu „Ist dies etwa der Tod?”, po którym następuje piękny symfoniczny cytat kompozytora z samego siebie – symboliczne sięgnięcie do poematu symfonicznego Śmierć i wyzwolenie, skomponowanego 60 lat wcześniej.
3.
Przeciwwagą dla Czterech ostatnich pieśni był poemat symfoniczny Pieśń bohaterska op. 111 Antonina Dvoraka. W tym efektownym utworze orkiestra Filharmonii Krakowskiej spodobała mi się najbardziej – grała go jędrnym dźwiękiem, zespołowo i żywiołowo. Ciekawiej też zabrzmiały sekcje instrumentów dętych, zwłaszcza dobre wejścia solowego klarnetu, a w smyczkach – sekcji wiolonczel.
Anna S. Dębowska
Środa, 18 kwietnia, godz. 19.30, Filharmonia Narodowa