Niedzielny wieczór w Sali Kongresowej przyciągnął publiczność zapowiedzią „Our Chopin Affair”, nowego projektu Mísi, portugalskiej śpiewaczki fado, uważanej za kontynuatorkę stylu Amálii Rodrigues. Lista utworów zawierała swojsko brzmiące tytuły, takie jak Dumka, Wiosna, Preludium H-dur, Etiuda E-dur, Polonez, Nokturn c-moll czy Marsz żałobny (z II Sonaty). Te i inne utwory wskazywały na jakiś ich związek z Chopinem. A zatem – Chopin à la fado? Może fado à la Chopin?
Ani-ani. Wedle własnych słów Mísi (cytujemy z wywiadu udzielonego „Beethoven Magazine”, nr 6) nie miała to być muzyka Chopina, „ale muzyka skomponowana przez mojego argentyńskiego współpracownika, Daniela Shvetza na kanwie tematów z utworów […] wielkiego kompozytora, inspirowana klimatem jego dzieł. Wyczuwam ten sam feeling w jego muzyce […], który jest właśnie w fado.” Jednak nie miały to być aranżacje w stylu fado: „Absolutnie nie, bo my nie będziemy grać ‘czystego’ fado. Nie ma go bez gitary portugalskiej, a w zespole, z którym zaśpiewam Chopina jej nie będzie – jedynie fortepian (Daniel Shvetz), gitara elektryczna (Claudio Romano), skrzypce Luís Cunha) i audio art (Nives Widauer) [zespół na estradzie uzupełnił, grający na gitarze basowej, Múcio Sá]. Postaramy się stworzyć […] połączenie: to, co z muzyki Chopina można przełożyć na język fado bez utraty […] emocjonalnej afektacji”.
A zatem Mísia nie zamierzała wykonać ani Chopina, ani fado…
…chociaż mimo wszystko dwa razy, w środku i na końcu programu, wykonała przejmujące, najczystsze stylowo pieśni fado.
Krzysztof Komarnicki