Program koncertu otwierającego 15. – jubileuszowy – Wielkanocny Festiwal Ludwiga van Beethovena obejmował tylko jedno dzieło, jedną tylko symfonię, lecz tak monumentalną i bogatą, że starczyła w zupełności za program wieczoru. Czy zresztą możliwe jest znalezienie utworu, mogącego stanowić przeciwwagę dla II Symfonii „Zmartwychwastanie” Mahlera? Chyba tylko pierwsze dzieło w tym gatunku, symfonię „Tytan” tegoż kompozytora. Jest bowiem Druga ideowym dopełnieniem Pierwszej.
Bogactwo II Symfonii ujawnia się nie tylko w jej rozmiarach i liczbie pojawiających się w niej wątków muzycznych, ale również w odzywających się z estrady zupełnie wyraźnych zapożyczeniach, jakie znajdujemy w dziełach kompozytorów doby późniejszej i to wszelkich gatunków orkiestrowych, od Johna Williamsa i Joaquina Rodrigo po muzykę rozrywkową naszych czasów. Nic zresztą dziwnego, mistrzostwo przebogatej instrumentacji zachwyca nawet dziś świeżością kolorytu, a przeplatające się wątki wzniosłe i pospolite – świadomie przez Mahlera wprowadzone – pozwalają zainspirować kompozytorów najrozmaitszych kierunków.
Maestro Antoni Wit potwierdził swoją pozycję czołowego interpretatora Mahlera, którą osiągnął dzięki nagradzanym dokonaniom fonograficznym z udziałem Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Narodowej, którą również usłyszeliśmy w sobotni wieczór. Od pierwszego taktu zachwycało wyważenie proporcji, starannie dopracowane piony akordowe, ostrość i precyzja rytmicznego konturu. Mając do dyspozycji potężny aparat wykonawczy, Maestro Wit trzymał wykonanie w ryzach, oszczędnie gospodarując dynamiką – potęga brzmienia ujawniała się w całej pełni jedynie w starannie przemyślanych kulminacjach.
To właśnie wyrafinowana prostota w połączeniu z precyzją pozwoliły dyrygentowi zbudować formę czytelną i klarowną, utrzymać narrację w momentach, gdy rytmiczne i melodyczne kontrapunkty zdają się rozrywać przebieg muzyczny na strzępy. Precyzja rytmiczna dała wykonaniu również niezwykłą lekkość, zwłaszcza we fragmentach żartobliwych, opartych na muzyce popularnej.
Mahler wprowadził, z powodów ideowych, muzykę trywialną do swojej symfonii. To zabieg wielce ryzykowny. Choć bez trudu można zrozumieć, co autor chciał przez powiedzieć, to jednak słyszy się czasem wykonania, w których trywialność cytowanej muzyki popularnej pojawia się nie na prawach cytatu, ale istoty dzieła, rozlewa się na sąsiednie fragmenty, odbierając im moc wyrazu. Maestro Wit uniknął tej pułapki, uzyskując znakomity efekt wyrazowy w każdym takcie dzieła. Ländler w części drugiej był arcydziełem szlachetnej zabawy.
Nieodżałowany Bohdan Pociej twierdził, że muzyka Mahlera ma dar uwznioślania nie tylko odbiorców, ale również samych wykonawców. Tę uwagę można odnieść do znakomitych solistek wieczoru – Michaeli Kaune i, doskonale znanej warszawskiej publiczności, Ekateriny Semenchuk. Ogromne wrażenie zrobił świetnie przygotowany Chór Filharmonii Narodowej (wielkie brawa dla Henryka Wojnarowskiego!), zwłaszcza w poruszającym fragmencie a capella.
15 Wielkanocny Festiwal Ludwiga van Beethovena rozpoczął się od mocnego akordu, od wieczoru będącego triumfem wszystkich bez wyjątku wykonawców. Nie można sobie wymarzyć lepszego początku.
Krzysztof Komarnicki
(polskieradio.pl)