Festiwal

(Polski) Ruch Muzyczny 7.04 Barbara Rogala

Sorry, this entry is only available in Polish. For the sake of viewer convenience, the content is shown below in the alternative language. You may click the link to switch the active language.

W burzy owacji po finałowym koncercie 27 Festiwalu Ludwiga van Beethovena usłyszałam obok siebie uwagę: „Dobrze, że to było w Teatrze Wielkim, a nie w Filharmonii Narodowej, bo ona zawaliłaby się chyba pod natężeniem dźwięku”. Podzielam to wrażenie – ogromna orkiestra, powiększona choćby o cztery grupy perkusji i instrumenty dęte na bandach, do tego potężny chór, pięcioro solistów i recytator wykonali VII Symfonię „Siedem Bram Jerozolimy” Krzysztofa Pendereckiego, pozostawiając w słuchaczach niezapomniane wrażenie.

Dyrygent Sergej Smbatjan doskonale panował nad  materią muzyczną skomplikowanej partytury. Orkiestra Filharmonii Narodowej – często mająca trudności z powściąganiem dynamiki do piana – w znacznie rozszerzonym składzie mogła pokazać potęgę swojego brzmienia. Zespół grał przejmująco i aktywnie. Cztery grupy perkusji, wzbogacone między innymi o specjalnie zbudowane na życzenie kompozytora tubafony, jeszcze dodawały zespołowi mocy lub budowały rytualny, magiczny charakter. Chór Filharmonii Narodowej, świetnie przygotowany przez Bartosza Michałowskiego, także robił imponujące wrażenie: szlachetnie brzmiący i potrafiący wywołać dreszcz emocji siłą wyrazu i dźwięku. W tej fali brzmienia tonęli trochę soliści. Zwłaszcza niskie głosy męskie miały wiele do zrobienia, by się przebić, a szkoda, bo Piotr Nowacki (bas) oraz Adam Zdunikowski (tenor) śpiewali powściągliwie, ale wyraziście. Solistki (Iwona Hossa i Karolina Sikora – soprany; Anna Lubańska – mezzosopran) najładniej zabrzmiały w trio. Szczególnie Anna Lubańska śpiewała niezawodnie i pewnie. Karolina Sikora niosła dużą dawkę ekspresji, której u pozostałych trochę brakowało. Sławomir Holland recytował też Wizję wysuszonych kości z Księgi Ezechiela – choć oscylował na granicy przesady, dałam się porwać rytualnemu charakterowi recytacji i melodii języka hebrajskiego.

Nawet sala Teatru Wielkiego zdawała się zbyt mała wobec potęgi dźwięku rozlewającego się ze wszystkich stron (świetne grupy instrumentów dętych rozmieszczone na balkonach) w ostatnich taktach utworu. „Siedem bram Jerozolimy” sprawiło, że festiwal zakończył się z rozmachem. Czekamy na kolejny.

back to the list

(Polski) III Festiwal romantycznych kompozycji

Następny