Festiwal

(Polski) Ruch Muzyczny 29.03 Barbara Rogala

Sorry, this entry is only available in Polish. For the sake of viewer convenience, the content is shown below in the alternative language. You may click the link to switch the active language.

Wczorajszy koncert w Filharmonii Narodowej odbył się dokładnie w trzecią rocznicę śmierci Krzysztofa Pendereckiego. Na potrzeby transmisji telewizyjnej Salę Koncertową wypełnił półmrok. Mimo kamer i licznej widowni, koncert miał w sobie coś osobistego i intymnego. Kameralny repertuar w całości poświęcono twórczości zmarłego artysty.

Najpierw Apollon Musagète Quartet z III Kwartetem smyczkowym „Kartki z nienapisanego dziennika”  i IV Kwartetem smyczkowym. Jak podpowiada podtytuł pierwszego utworu, jest on pełen odwołań do wcześniejszych kompozycji Mistrza i jego muzycznych wspomnień. Kwartet wykonał go rewelacyjnie: barwa każdego instrumentu zlewała się w jedną, spójną całość. Bezpretensjonalne piękno brzmienia wywoływało dreszcze w pianach, ale potrafiło też wbić w fotel w chwilach napięcia. Wachlarz środków wyrazu użytych do przekazania całej gamy nastrojów i emocji, podkreślał współczesną formę napisanego w 2008 roku utworu. Narracja budowana na pozornie niemożliwych do połączenia motywach tworzyła nieoczywistą harmonię. IV Kwartet smyczkowy z 2016 roku (wzbogacony o dokończony na podstawie szkiców kompozytora finał) jakby naturalnie wynikał z wcześniejszego dzieła, stanowiąc jego domknięcie.

Fot. Bruno Fidrych

Fot. Bruno Fidrych

Na koniec zagrano Sekstet na klarnet, róg, trio smyczkowe i fortepian z 2000 roku. Sześcioro solistów pokazało, że są zarazem wytrawnymi kameralistami. Szlachetny dźwięk wiolonczeli Claudia Bohórqueza zapadał w pamięć. Grająca na altówce Sarah McElravy i Janusz Wawrowski na skrzypcach (który zastąpił w tym utworze Leticię Moreno) grali świetnie, choć trudno było nie porównywać ich z Apollonami, niezrównanymi w jakości gry i muzycznej ekspresji. Przy fortepianie zasiadł Łukasz Krupiński, uważny kameralista, któremu zabrakło jednak brawury solisty, przez co fortepian był w tym wykonaniu mało obecny. Na klarnecie fantastycznie grał debiutujący na festiwalu Andrzej Ciepliński. Tę znaną kameralną kolorystykę rozsadzały odzywki waltorni (świetny Manuel Escauriaza Martinez-Peñuela), czasem łudząc słuchaczy, że oto sekstet zamienił się w orkiestrę symfoniczną.

back to the list

(Polski) III Festiwal romantycznych kompozycji

Następny