Festiwal

(Polski) Wirtuozi z Mediolanu

Sorry, this entry is only available in Polish. For the sake of viewer convenience, the content is shown below in the alternative language. You may click the link to switch the active language.

I Virtuosi del Teatro alla Scala z Mediolanu pod batutą Massimiliano Caldiego zaimponowali świetnym warsztatem i dużą kulturą muzyczną. Bisowali Trzema utworami w dawnym stylu Krzysztofa Pendereckiego.

Orkiestrą z Mediolanu dyrygował mediolańczyk Massimiliano Caldi, fot. Bruno Fidrych

 

1.

I Virtuosi to orkiestra kameralna. Po trzy pulpity w smyczkach, jeden kontrabas, pojedyncza obsada instrumentów dętych drewnianych i waltorni. Tworzą ją muzycy orkiestr Teatr alla Scala i Filarmonica della Scala, którzy pragną wspólnie muzykować i koncertować.

Massimiliano Caldi, zwycięzca Konkursu Dyrygenckiego im. Grzegorza Fitelberga w Katowicach (1999), pierwszy dyrygent Filharmonii Podkarpackiej w Rzeszowie, pochodzi z Mediolanu i – jak sam wczoraj powiedział publiczności – to z powodu częstych wizyt w La Scali zdecydował się obrać zawód muzyka. Zespół i dyrygent świetnie się „dogadali”, tym bardziej, że w programie wtorkowego koncertu była wyłącznie muzyka włoska.

2.

Na początek zabrzmiało Preludium do Traviaty Giuseppe Verdiego – same smyczki i wręcz odrealnione, lekkie jak mgiełka piano pianissimo pierwszych skrzypiec i wyraźnie zaznaczony kontrapunkt w pozostałych instrumentach. Mały pokaz możliwości. Więcej tematów z Traviaty usłyszeliśmy w Fantazji na jej temat op. 76 Giulio Briccialdiego, kompozytora współczesnego Verdiemu. Fantazję opracował na flet solo i orkiestrę smyczkową Marco Zoni, członek I Virtuosi del Teatro alla Scala, który po mistrzowsku wykonał partię solową. I znów zwróciłam uwagę na to, jak wyrafinowaną grupę muzyków stanowią smyczki tej orkiestry – lekkie, aksamitne dotknięcie strun smyczkiem i jest brzmienie – sotto voce, w tle, odsuwając się na dalszy plan, ale wciąż pięknym dźwiękiem. Zachowywali czujność i potrafili bardzo plastycznie różnicować prosty niekiedy akompaniament.

3.

Świetne rzemiosło pokazali też w uwerturze do Makbeta Verdiego (opracowanie: Andrea Pecolo), w której dołączył podstawowy skład drzewa i blachy. Jak wspomniałam, jest to orkiestra kameralna, po kilka smyczków na sekcję i jeden kontrabas, ale brzmiała w burzliwym, dramatyczny forte jak duża orkiestra. Po mistrzowsku posługiwała się synkopowanym rytmem i przesunięciami wartości metrycznych w taktach do tworzenia specyficznej, „falującej”, „włoskiej” retoryki. Z kolei uwertura do Jedwabnej drabinki Gioacchino Rossiniego (także w opracowaniu Andrei Pecola) była popisem wirtuozerii oboju i fletu, zaś smyczki pokazały mistrzostwo w posługiwaniu się artykulacją i różnymi rodzajami smyczkowania.

4.

Drugą część koncertu wypełniła muzyka Nino Roty, najpierw jednak koncertmistrz orkiestry Francesco Manara zamienił się w solistę i wykonał barokową Ciacconę na skrzypce i orkiestrę smyczkową Tomaso Vitaliego (w opracowaniu Ottorino Respighiego). Jeśli chodzi o Nino Rotę, muzycy z Mediolanu najpierw uraczyli publiczność jego utworem Concerto per archi, później zaś porywająco wykonali tańce z filmu Lampart Luchino Viscontiego. Wszystkie cechy ich gry, które tak zachwyciły mnie w pierwszej części, w muzycy Roty jeszcze się wyostrzyły – nie bez kozery nazywają siebie I Virtuosi.

Na koniec Massimiliano Caldi wygłosił krótką mowę po angielsku, przypominając, że koncert odbywa się z okazji 100-lecia nawiązania stosunków dyplomatycznych między Polską i Włochami. Pierwszy bis zadedykował obecnej na sali Elżbiecie Pendereckiej, dyrektor generalnej Wielkanocnego Festiwalu Ludwiga van Beethovena, i profesorowi Krzysztofowi Pendereckiemu: były to Trzy utwory w dawnym stylu Pendereckiego, pokłosie jego współpracy z reżyserem Wojciechem Jerzym Hasem przy Rękopisie znalezionym w Saragossie (1964). Na drugi bis ponownie zabrzmiał Galop z Lamparta Viscontiego.

Anna S. Dębowska

Wtorek, 16 kwietnia, godz. 19.30, Filharmonia Narodowa

back to the list

25. Ludwig van Beethoven Easter Festival

Następny