Festiwal

(Polski) Brahms w Wielki Piątek

Sorry, this entry is only available in Polish. For the sake of viewer convenience, the content is shown below in the alternative language. You may click the link to switch the active language.

W Wielki Piątek zakończył się 21. Wielkanocny Festiwal Ludwiga van Beethovena. W ciągu dwóch tygodni odbyły się 33 koncerty: 16 w Warszawie i 17 w innych miastach (Kraków, Gdańsk, Katowice, Lublin, Radom, Szczecin Zabrze).

W Teatrze Wielkim – Operze Narodowej festiwal zakończył się uroczyście i przy pełnej frekwencji wykonaniem Niemieckiego requiem op. 45 Johannesa Brahmsa (1869), jedno z najbardziej wzruszających dzieł wokalno-instrumentalnych poruszających tematykę śmierci i życia wiecznego. Requiem „niemieckie”, ponieważ Brahms, luźno tylko nawiązując do liturgicznej mszy żałobnej, oparł się na wybranych wersetach z Biblii w przekładzie na ojczysty język kompozytora.

Mimo niezbyt dobrej akustyki – zabudowana scena Opery Narodowej nie jest dobrym miejscem na koncerty – Niemieckie requiem pod batutą Leopolda Hagera zabrzmiało bardzo dobrze, dostojnie i solennie. Najsłabszym punktem były fragmenty śpiewane przez chór a capella, właśnie z powodów akustycznych, gdyż zabudowana scena spłaszczała i wygłuszała dźwięk. Świetnie natomiast brzmiała Orkiestra Sinfonia Varsovia, zarówno w tutti, jak i w ekspozycjach poszczególnych grup instrumentów. Szkoda tylko, że w III części (Andante moderato) nie wybrzmiała dostatecznie mocno nuta pedałowa D, grana przez kontrabasy, puzony i kotły, ten niezwykły, archaizujący ukłon w stronę niemieckiej tradycji muzycznej i Bacha, ale tu znów zawiniła zła akustyka. Wprawdzie uznana sopranistka Marlis Petersen, wykonując sopranowe solo w części V, rozśpiewała się dopiero w połowie, to spragniony dobrych głosów wokalnych słuchacz, mógł poczuć się zadowolony, słuchając drugiego solo barytonu (część VI, Oto ogłaszam wam tajemnicę: nie wszyscy pomrzemy, lecz wszyscy będziemy odmienieni) – Thomas E. Bauer dysponuje lekkim jasnym barytonem, w którym potrafi jedna zawrzeć dużo mocy.

Część VI, Brahmsowskie dies irae, zabrzmiała najlepiej, jeśli chodzi o pracę całego zespołu – dla grzmiących dźwięków puzonów, tuby i kotłów, świetną przeciwwagą była miękka, precyzyjna praca smyczków. Taką Sinfonię Varsovię lubię.

Anna S. Dębowska

Piątek, 14 kwietnia, godz. 19.30, Teatr Wielki – Opera Narodowa

back to the list