Festiwal

(Polski) Nieznany Bizet, czyli orientalne love story

Sorry, this entry is only available in Polish. For the sake of viewer convenience, the content is shown below in the alternative language. You may click the link to switch the active language.

BF170407_2438

Lekka, młodzieńcza symfonia i przepełniona egzotyką opera Djamileh Georges’a Bizeta oczarowały w piątek festiwalową publiczność.

Głównym punktem programu wieczornego piątkowego koncertu była opera Djamileh, a „przystawką” Symfonia C-dur skomponowana przez 17-latka w 1855 roku. I właśnie ta symfonia Georges’a Bizeta była największą niespodzianką jako prawdziwa perła, to młodzieńcze dzieło geniusza, którym bez wątpienia był twórca legendarnej Carmen. Powiedzmy od razu: nie ma w niej niczego odkrywczego, wprost przeciwnie: słychać wyraźne wpływy Beethovena, Schuberta, Mendelssohna, a nawet włoskich twórców bel canta. Styl Bizeta dopiero miał się ukształtować. Ale jest w niej bezpretensjonalność, wdzięk, erupcja muzycznych pomysłów i skojarzeń. Wiele jest tam smakowitych miejsc: solo oboju, które wnosi orientalny powiew (dobry wstęp do Djamileh), rustykalna część III (Menuetto: Allegro vivace)z pastoralnym solo oboju czy świetne brzmieniowo rozwiązania instrumentacyjne, jak akompaniament skrzypiec pizzicato w II części (Adagio). Utwór świetnie zabrzmiał pod batutą Łukasza Borowicza.

BF170407_2445

Djamileh – ta opowieść to woda na młyn tych wszystkich idealistów i romantyków, których zdaniem miłość zawsze zwycięża i nawet największy lekkoduch da się w końcu usidlić uczuciu. Jednoaktowa opera Georges’a Bizeta Djamileh (1871), której polską premierą w wykonaniu koncertowym zadyrygował wczoraj z wielkim powodzeniem Łukasz Borowicz, opiera się na prostym libretcie Louis Galleta. Sułtan Haroun (tenor) to orientalny odpowiednik Księcia Mantui z Rigoletta Verdiego, notoryczny kobieciarz, którego „serce to pustynia”, a jego pasją jest uprawianie seksu z niewolnicami – co miesiąc jego totumfacki Splendiano (baryton – George Mosley) dostarcza mu nową kochankę. Tą kolejną jest Djamileh (mezzosopran), która nie kryje gorącego uczucia, które żywi w stosunku do Harouna. Jej wiara w powodzenie przenosi góry: skruszony sułtan wyznaje jej miłość i następuje happy end. Do tej prostej historii Bizet skomponował wdzięczną muzykę, aż dziw, że jego współcześni jej nie docenili. Zwłaszcza zarzuty o uleganie wpływom Wagnera wydają się dziś absurdalne: Djamileh to świetnie zinstrumentowana partytura, w której francuski wdzięk łączy się ze stylizacją orientalną, tworząc czarujący koloryt.

Nieznana w Polsce opera Bizeta doczekała się bardzo dobrego wykonania na Wielkanocnym Festiwalu. Łukasz Borowicz podszedł do tego zadania ze starannością i właściwym sobie zapałem, który udzielił się Poznańskiemu Chórowi Kameralnemu i Orkiestrze Filharmonii Poznańskiej. Ciekawym zabiegiem było powierzenie tekstu recytatywów aktorowi – Wojciech Pszoniak czytał tekst polski, wersy, które na scenie mówiłby każdy z bohaterów. Choć nie – „czytał” to za mało powiedziane: dla każdej z postaci – Harouna, Splendiana, Djamileh i Sprzedawcy niewolników aktor znalazł oddzielną barwę i wysokość głosu, przemawiając w ten sposób wieloma głosami i stając się aktorem polifonicznym. Wprowadził ton buffa (Djamileh to opera komiczna), z ironią przedstawiając rzekome cierpienia Harouna znudzonego nadmiarem kobiet. Teatr wyobraźni.

BF170407_2445

Duże uznanie dla solistów! Wykonanie Djamileh, którego konsultantem artystycznym był Piotr Kamiński, zostało zrealizowane we współpracy z Voice and Opera Department w Yale School of Music, którego dyrektor artystyczną jest profesor Doris Yarick-Cross. Znakomicie brzmiał w partii Harouna liryczny tenor znanego już festiwalowej publiczności Erica Barry’ego. Ale największą przyjemność sprawiło mi słuchanie gęstego, lejącego się legato i na permanentnym oddechu mezzosopranu Jennifer Feinstein, która wcieliła się w Djamileh. Jest to artystka o dużym dorobku, śpiewała m. in. Santuzzę w Rycerskości wieśniaczej, Adalgizę w Normie i Carmen z Operą Petersburską oraz – co ciekawe dla Polaków – Zofię w Halce w niemieckim Pfalztheater Kaiserslautern.

Anna S. Dębowska

Piątek, 7 kwietnia, godz. 19.30, Filharmonia Narodowa

Więcej zdjęć: TUTAJ
(Fot. Bruno Fidrych / Studio fotograficzne Plasterstudio)

back to the list