Festiwal

(Polski) Artis Quartet, 1 kwietnia, godz. 18.00

Sorry, this entry is only available in Polish. For the sake of viewer convenience, the content is shown below in the alternative language. You may click the link to switch the active language.

Niedzielny maraton muzyki kameralnej rozpoczął się od zderzenia doświadczenia z młodością. Uznany mistrz wiolonczeli, Arto Noras, wystąpił wraz z młodą Yeol Eum Son – znakomicie rokującą koreańską pianistką, srebrną medalistką ostatniego Konkursu im. Czajkowskiego w Moskwie. Podobnie jak w piątek, Sonata wiolonczelowa Ludwiga van Beethovena stanowiła eleganckie wprowadzenie do powagi dalszej części programu. W drugiej części Noras poprowadził pełną znaczeń kantylenę, jego instrument brzmiał jak ludzki głos, a całość miała cechy retorycznie rozplanowanej przemowy. Podsumowaniem tej części programu był finał, pełen tanecznych gestów, lekki i zgrabny.
Po Beethovenie przyszedł czas na Szostakowicza – do duetu dołączyła Kaja Danczowska. Muzycy wykonali II Trio fortepianowe e-moll op. 67 – to samo, które dwa dni wcześniej usłyszeliśmy w wykonaniu Altenberg Trio Wien. Tym razem interpretacja tego dzieła była diametralnie inna, i przyznać trzeba, że chyba bardziej zgodna z kompozytorskimi intencjami. Dymitr Szostakowicz napisał przecież ten utwór jako pożegnanie dla zmarłego przyjaciela Iwana Sollertyńskiego. Danczowska, Noras i Son dali interpretację skupioną i pełną powagi, z przejmującą kulminacją całości w finałowym allegretto. Młoda pianistka zaimponowała paletą barw, odmiennie i adekwatnie kształtując kolorystykę brzmienia w Szostakowiczu i Beethovenie.
Po pierwszej przerwie usłyszeliśmy Historię żołnierza Igora Strawińskiego – tym razem jako autorską suitę na fortepian, skrzypce i klarnet. W zespole miejsce Arto Norasa zajął zatem Michel Lethiec, którego czarujący dźwięk i bogactwo artykulacyjnych niuansów zapewniły sukces temu nieczęsto wykonywanemu utworowi.
Po drugiej przerwie skład muzyków uzupełnił młody francuski wiolonczelista Edgar Moreau, również srebrny medalista ubiegłorocznego Konkursu im. Czajkowskiego – w ten sposób domknęła się festiwalowa prezentacja zdobywców czołowych miejsc na jednym z najważniejszych konkursów muzycznych świata. W programie zaś znalazł się monumentalny Kwartet na koniec czasu Oliviera Messiaena – dzieło napisane w obozie jenieckim przeznaczone było do wykonania przez kompozytora i muzyków, których akurat tam znalazł, stąd dość niezwykły skład instrumentalny: fortepian, skrzypce, klarnet i wiolonczela. Nie wszystkie instrumenty grają we wszystkich częściach tej ośmioustępowej suity – zapewne w warunkach obozowych trudno było o regularne próby wszystkich muzyków naraz, Messiaen zatem podzielił zespół na mniejsze składy, które mogły ćwiczyć oddzielnie.
Powstało jednak dzieło koherentne w formie, nowatorskie, ale komunikatywne (pierwsze wykonanie miało miejsce w obozie w obecności kilku tysięcy słuchaczy, wśród których zapewne małą garstkę stanowili koneserzy muzyki współczesnej). Jest to zaskakująco pogodna refleksja na temat końca świata. Nie końca naszego świata – jak zawsze podkreślał kompozytor, który nie lubił, gdy „koniec świata” utożsamiano z wojną, – ale Końca Dziejów. Dzieło jest zatem ponadczasowe i pozaczasowe. Czas istotnie zdaje się zwalniać aż do zupełnego zatrzymania. Powolne frazy klarnetu i wiolonczeli, doskonale wytrzymywane, były pełne wewnętrznego napięcia, słuchacze rzeczywiście wprowadzeni zostali w nastrój kontemplacji – zasłuchania. Po ostatnich dźwiękach wszyscy pozostali w milczeniu słuchając niknących ech Messiaenowskiego Kwartetu. Dopiero po dłuższej chwili muzycy zostali nagrodzeni entuzjastycznymi brawami: znakomita Kaja Danczowska, zjawiskowy Michel Lethiec, doskonała Yeol Eum Son i czujny, żywo reagujący na partnerów Edgar Moreau.

W programie wieczoru znalazło się jeszcze jedno dzieło i zasługuje ono na osobne omówienie. VIII Kwartet smyczkowy Dymitra Szostakowicza usłyszeliśmy w wykonaniu Artis Quartet. Był to jakościowo inny punkt programu. Nie wartościujmy: ani lepszy ani gorszy, po prostu inny, bo w innej kategorii muzyki kameralnej się sytuujący. Artis Quartet grają już ze sobą od ponad 30. lat i wypracowali własne, dobrze rozpoznawalne brzmienie. Cały zespół brzmiał jak jeden doskonały instrument i dokładnie tego wymaga VIII Kwartet Szostakowicza, dzieło powstałe zaledwie w kilka dni, ascetyczne, krystalicznie przejrzyste, emocjonalnie poruszające. Już patrzenie na muzyków kwartetu Artis sprawiało przyjemność: ich wzajemny kontakt, wykańczanie fraz, podejmowanie myśli, towarzyszenie partnerom… A co widzieliśmy, miało przełożenie na efekt brzmieniowy, skończenie piękny i na długo zapadający w pamięć.

Krzysztof Komarnicki
polskieradio.pl

back to the list