Festiwal

(Polski) Recital Aleksandry Świgut

Sorry, this entry is only available in Polish. For the sake of viewer convenience, the content is shown below in the alternative language. You may click the link to switch the active language.

Środowy recital Aleksandry Świgut miał ukazać związki łączące Ignacego Feliksa Dobrzyńskiego z Fryderykiem Chopinem. Dobrzyński dołączył do klasy prowadzonej przez Józefa Elsnera w Szkole Głównej Muzyki w Warszawie w roku 1826, gdy studiował tam również Chopin, najzdolniejszy z uczniów Elsnera. Dobrzyński wyraźnie zabiegał o uwagę młodszego o trzy lata kolegi. W 1828 roku dedykował mu swoją fortepianową „Fantaisie quasi Fugue sur un Mazurek favori” op. 10, a gdy Chopin miał debiutować swoimi koncertami fortepianowymi w Teatrze Narodowym, Dobrzyński liczył na to, że w tym samym programie znajdzie się jego I Symfonia, tymczasem młodziutki Fryderyk wybrał II Symfonię innego swojego kolegi, Józefa Nowakowskiego, widząc w nim – chyba słusznie – zdolniejszego kompozytora niż Dobrzyński.

Drogi Chopina i Dobrzyńskiego się rozeszły – Fryderyk wyjechał do Paryża, Ignacy Feliks został w Warszawie, a jednak w swojej twórczości fortepianowej wzorował się na Chopinie, naśladując jego styl, a w 1857 roku nawiązał do jednego z utworów dawnego szkolnego kolegi, pisząc „Marsz żałobny b-moll” op. 66. Właśnie ten utwór wszedł do programu Aleksandry Świgut.

Pianistka wystąpiła w Pałacu na Wyspie w glorii chwały – kilka dni wcześniej zdobyła II nagrodę na 17. Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym im. Edwarda Griega w Bergen. Nagrodę dołączyła do zbioru innych konkursowych trofeów, z których ważny jest zwłaszcza srebrny medal na I Międzynarodowym Konkursie Chopinowskim na Instrumentach Historycznych w Warszawie (2018). Ponieważ gra na instrumentach historycznych jest ważnym nurtem jej koncertowej działalności, artystka wykonała utwory Chopina i Dobrzyńskiego na fortepianie Erarda z 1842 roku z kolekcji Andrzeja Włodarczyka.

Bardzo nastrojowo zabrzmiały nieco sentymentalne trzy nokturny z op. 21. Sonatę b-moll op. 35 artystka zagrała bardzo dramatycznie. Pierwsza część Grave. Doppio movimento aż kipiała od namiętności i gwałtownych emocji. W Scherzu artystka użyła masywnego dźwięku, co niekoniecznie przypadło do gustu moim uszom, za to część środkowa Scherza wyróżniała się delikatnością i wdziękiem. Marche funebre również był zbudowany na kontrastach, nie tylko między częściami ABA1, ale również między poszczególnymi frazami. Finale. Presto miało w sobie coś z preludiów op. 28 Chopina. Artystka dobrze zapanowała nad formą, koncepcja sonaty była spójna brzmieniowo i wyrazowo, wspólna nić łączyła poszczególne ogniwa cyklu sonatowego.

Zrobiła jednak słuchaczom niespodziankę, grając attacca, zaraz po Sonacie b-moll Chopina, „Marsz żałobny b-moll” Dobrzyńskiego, jakby było on piątą częścią tego dzieła. Pomysł ciekawy, tym bardziej, że w niektórych figurach melodycznych, harmonicznych i rytmicznych w tym utworze odzywały się echa „Marsza żałobnego” z Chopinowskiej sonaty. A jednak muzyka Dobrzyńskiego bardzo odbiegała od Chopinowskiej frazy, marsz ciągnął się wydawałoby się bez końca, mimo starań artystki, aby przydać tej kompozycji artystycznej wartości.

Następnie Aleksandra Świgut brawurowo wykonała „Wariacje B-dur na temat «La ci darem la mano» z opery «Don Giovanni» Mozarta” op. 2 Chopina, a na bis „Nokturn C-dur” Edwarda Griega.

Anna S. Dębowska

Środa, 7 września, Pałac na Wyspie w Łazienkach Królewskich w Warszawie

 

 

back to the list

Festiwal romantyc

Następny