Festiwal

(Polski) Zakochać się w Warszawie… przez Kraków, 17 marca 2013

Sorry, this entry is only available in Polish. For the sake of viewer convenience, the content is shown below in the alternative language. You may click the link to switch the active language.

Gorącymi brawami zakończył się niedzielny koncert w Filharmonii Narodowej, inaugurujący 17. Wielkanocny Festiwal Ludwiga van Beethovena. Jego bohaterami były zespoły z Krakowa oraz znakomici soliści z kraju i ze świata.

Otwierając uroczysty koncert wiceprezydent Warszawy Włodzimierz Paszyński nie krył słów podziwu dla twórców Wielkanocnego Festiwalu Ludwiga van Beethovena i zachęcał publiczność: – Korzystajcie państwo z tych kilkunastu dni wypełnionych wspaniałą muzyką. I pomóżcie spełnić to hasło, które razem promujemy już od kilku lat: zakochajcie się w Warszawie.
Ale przecież to zakochiwanie trwa już na dobre. Można by tylko dodać, że wczoraj znów nabrało płomiennej temperatury za sprawą Krakowa. Bohaterami wieczoru inauguracyjnego festiwalu, który narodził się w Krakowie, a od dziesięciu lat odbywa się w stolicy byli bowiem artyści z Krakowa: Orkiestra Akademii Beethovenowskiej oraz Chór Filharmonii Krakowskiej.
Towarzyszyła im międzynarodowa grupa solistów: litewska pianistka Mûza Rubackyté (w Fantazji c-moll na fortepian, chór i orkiestrę op. 80 Ludwiga van Beethovena) oraz sopranistka Sabina von Walther, mezzosopranistka Joanna Dobrakowska, tenor Eric Barry oraz baryton Klemens Sander (w IX Symfonii d-moll op. 125 Beethovena).
Koncert rozpoczął się od Fantazji – utworu, w którym zarówno pianistka, jak też chór i orkiestra mogą zaprezentować swoje solowe możliwości i doskonałości (urzekło przede wszystkim kapitalne solo fletu oraz grupy śpiewaków krakowskiego chóru). Wszyscy jednak czekali na najsłynniejsze dzieło Beethovena – monumentalną IX Symfonię, tym bardziej, że jeden z tematów Fantazji do niej właśnie nawołuje.
Interpretacja prowadzącego zespół ukraińskiego dyrygenta Kirilla Karabitsa od samego początku budziła kontrowersje. Głównie z powodu mocno rozbuchanych temp. Orkiestra Akademii Beethovenowskiej wyszła jednak z tych opresji zwycięsko i potrafiła zachwycić pięknym cieniowaniem barw oraz dynamicznym dyskursem rozgrywającym się w kolejnych grupach instrumentów.
Równie wspaniale zabrzmiał krakowski chór, zwłaszcza gdy zagrzmiał swą wielką siłą w finałowej „Odzie do radości” Schillera.
Wcześniej zabłysnęli w niej soliści, zwłaszcza baryton Klemens Sander, który temat „Ody…” zaintonował mocnym i zdecydowanym głosem oraz Sabina von Walther, urzekająca niezwykłą siłą o przenikliwością perliście czystego sopranu.
Koncert w Filharmonii Narodowej był inauguracją oficjalną, uroczystą, ale 17. Wielkanocny Festiwal Ludwiga van Beethovena rozpoczął tak naprawdę pochodzący z Macedonii pianista Simon Trpčeski, którego solowy recital odbył się w niedzielne południe w Sali Wielkiej Zamku Królewskiego w Warszawie.
Goszczący po raz pierwszy na festiwalu artysta program miał dość mocno zróżnicowany: od „16 Tańców niemieckich” i „Fantazji-Wędrowiec” Franza Schuberta, przez Preludium i fugę organową a-moll Johanna Sebastiana Bacha w opracowaniu Ferenca Liszta, po jego „Wieczory wiedeńskie” i II Rapsodię węgierską.
Ja czekałem przede wszystkim na Bacha, bo choć uważam, że jego dzieła powinny być wykonywane raczej na organach, uwielbiam wsłuchiwać się w tę bogatą polifonię – wielobarwną, misternie utkaną i emanującą jakąś magiczną energią. Nie zawiodłem się, bo Simon Trpčeski – mimo że jest pianistą predestynowanym bardziej do Liszta niż do Bacha – zagrał pięknie, z finezją prowadząc kolejne głosy fugi. Niespodzianką była jednak finałowa Rapsodia węgierska. A właściwie nie niespodzianką, lecz fajerwerkiem. Trpčeski jakby dostał skrzydeł, jakby na scenie zasiadł nie jeden, ale siedmiu pianistów. Żywioł, ogień, pełna gama dynamicznych możliwości instrumentu, a do tego niebywałe zdolności wirtuoza. To było spotkanie ze wspaniałym artystą. I chyba głównie ono pozostanie w pamięci z pierwszego dnia festiwalu.
Ale nie tylko. Zapamiętamy również występ Orkiestry Akademii Beethovenowskiej, jej znakomite brzmienie i zakończone sukcesem zmagania z niełatwą przecież ikoną klasyki – IX Symfonią Beethovena.
Pamiętam jak osiem lat temu OAB inaugurowała festiwal w Warszawie. To były jej początki, bo zespół ukonstytuował się niespełna dwa lata wcześniej, zresztą nie bez znaczącej pomocy Elżbiety Pendereckiej. Pomysłodawczyni i dyrektor naczelna Wielkanocnego Festiwalu Ludwiga van Beethovena zaryzykowała i dała wielką szansę najmłodszej wówczas w Polsce orkiestrze. Dziś nikt już nie poddaje w wątpliwość, że ryzyko się opłacało, a występ na warszawskim festiwalu nie tylko otworzył orkiestrze drzwi do najsłynniejszych sal koncertowych świata, ale uczynił z niej w pełni profesjonalny zespół.
Tomasz Handzlik

back to the list