Franz Schubert (1797-1828)
Sonata fortepianowa B-dur D. 960
Ostatnia z sonat Schuberta, osiemnasta. Skomponował ją latem roku 1828, wraz z dwoma innymi: c-moll D. 958 i A-dur D 959. Powstałe na jednej fali natchnienia tworzą swoistą całość, nazywaną sonatową triadą.
Po nich zdążył już tylko napisać serię ostatnich pieśni, tych do słów Heinego i Rellstaba, które wydano jako Śpiew łabędzi, parę podniosłych utworów religijnych i swój utwór uduchowiony ponad wszelką miarę, słynny Kwintet smyczkowy C-dur. Umarł w listopadzie, wyrzucony z życia w wieku lat 32, w pełni siły twórczej.
Nie był pianistą zawodowym, ale przeszedłszy naukę u brata, sam wykonywał swoje utwory i towarzyszył śpiewakom na koncertach. Pamiętnikarze zanotowali, że „miał piękne uderzenie spokojnej ręki, grę jasną i wyrazistą, pełną ducha i czułości. Pod jego palcami klawisze śpiewały.”
∙ Molto moderato, B-dur. Wychodzi z ciszy i do ciszy wraca ten nieustający śpiew, wędrujący poprzez tonacje bliższe i dalsze. Melodia wzbiera i opada, to snując się niespiesznie, to zatrzymując się na pauzach i fermatach. Jakby zasłuchana w siebie i we własne echo.
∙ Andante sostenuto, cis-moll. Inny, ale także śpiew, płynący w tercjach brzmiących łagodnie i czule ponad niespokojnym ostinato lewej ręki. Niepokojącym szczególnie w repryzie, gdy jego rytm zdaje się naśladować Beethovenowskie pukanie do drzwi.
∙ Allegro vivace con delicatezza,B-dur. Scherzo o charakterze i o fakturze jakby pożyczonej z sonatiny Mozarta. Dziecięco naiwne.
∙ Allegro ma non troppo, skomponowane w nostalgicznym g-moll. Pejzaż idylliczny, lecz tylko z pozoru. I tutaj narracja toczy się wędrując z tonacji w tonację, z tematu w temat. Niekiedy zatrzymuje się, jakby zgubiła drogę. Nagłe fortissima przywołują do rzeczywistości.
Jeden z wybitnych beethovenistów, ale także interpretatorów muzyki fortepianowej Schuberta, Wilhelm Kempff, nazwał ostatnie jego sonaty „monologami, wyznaniami duszy bardzo zranionej” (1970).
Mieczysław Tomaszewski