Wokół Józefa Elsnera – Recenzja dzień 1.

Książek, Świgut i Kuls – jak zagrali Elsnera

Gdy do fortepianu Broadwooda usiadła Aleksandra Świgut, śpiewnie i barwnie odezwał się rejestr środkowy. Artystka swój występ rozpoczęła polonezem w poważnej tonacji f-moll – o pierwszym koncercie festiwalu „Wokół Józefa Elsnera”. I Festiwal romantycznych kompozycji.

Józef Elsner jest bohaterem I Festiwalu Romantycznych Kompozycji, zorganizowanego przez Stowarzyszenie im. Ludwiga van Beethovena. Wiadomo, kim był: nauczycielem młodego Fryderyka Chopina, nauczycielem wymarzonym, wzorem człowieka i artysty, ciepło i przyjacielsko nastawionym do fenomenalnie utalentowanego ucznia, ale również do innych swoich wychowanków. Trafnie ocenił potencjał młodego Fryderyka: „Szczególna zdatność – geniusz muzyczny”. Sam komponował dużo: pieśni, muzyka kameralna, muzyka religijna, opery dla Teatru Narodowego w Warszawie – to duży dorobek. Ale jaka właściwie była jego własna muzyka?

Pierwszego wieczora moja ciekawość walczyła z niepewnością, jak zawsze, kiedy stykam się z dziełem nieznanym. Elsner (1769 – 1854), Niemiec z Opolszczyzny, pozostawał pod silnym wpływem muzyki klasycyzmu, zwłaszcza Haydna, ale też Beethovena, i z pewnością nie był eksperymentatorem, poszukującym nowych rozwiązań harmonicznych i formalnych. Jego muzyka jest dość konwencjonalna, ale żywa, pomysłowa, zabarwiona humorem i wdziękiem. Słychać też było, że troje solistów: Aleksandra Świgut, Krzysztof Książek i Aleksandra Kuls gra tę muzykę z niekłamaną przyjemnością. Pianiści mieli do dyspozycji świetny instrument – oryginalny londyński fortepian Broadwooda z 1847 roku (marka bardzo ceniona przez Chopina!) z kolekcji Andrzeja Włodarczyka. W swojej kolekcji instrumentów historycznych w Słupnie k. Radzymina ma on 12 fortepianów m. in. Erarda i Pleyela oraz trzy fortepiany Broadwooda, w tym jeden fortepian stołowy z 1793 roku. Jak powiedział mi w rozmowie, Broadwood z 1847 roku, który zabrzmiał na Zamku Królewskim, był własnością wiktoriańskiego bogacza Brenchleya pod Londynem i zanim trafił pod Warszawę, stał niezmienne przez blisko dwa stulecia w tej samej posiadłości. Instrument jest znakomicie utrzymany i odrestaurowany z historycznymi elementami z wyjątkiem strun – żelaznych z domieszką węgla – które współcześnie produkuje wedle starych receptur specjalista w tej dziedzinie Stephen Paulello.

Tytuł koncertu na Zamku Królewskim „Józef Elsner – Polak z wyboru” znalazł uzasadnienie w programie. Elsner, który do Warszawy przybył wraz z Wojciechem Bogusławskim, ojcem narodowej sceny, bardzo dobrze odnalazł się w nowej ojczyźnie. Zafascynował go polski folklor, zbierał materiały dotyczące muzykowania polskiego ludu i sam z upodobaniem komponował muzykę inspirowaną ludową nutą.

Krzysztof Książek rozpoczął więc swój mini recital rozjaśnionym optymizmem  Polonezem B-dur i Rondem a la mazurek g-moll, później zaś wykonał Sonatę fortepianową B-dur (1805), która przeniosła słuchaczy w świat czystego klasycyzmu z echami Koncertu fortepianowego D-dur Haydna, ale zwłaszcza w części pierwszej Allegretto słychać było wczesnoromantyczne napięcia harmoniczne wyrażane w zaskakujących niekiedy modulacjach.

Pod palcami Krzysztofa Książka fortepian Broadwooda brzmiał od początku intrygująco: krągły dźwięk w wysokich rejestrach i mocne basy. Jednak gdy do instrumentu usiadła Aleksandra Świgut, broadwood ukazał jeszcze inne oblicze: śpiewnie i barwnie odezwał się w nim rejestr środkowy. Artystka swój występ również rozpoczęła polonezem w poważnej tonacji f-moll. Było w nim wszytko to, co tak lubię i cenię u tej pianistki: śmiałe i wyraziste eksponowanie tematów, żywy, namacalny ton i wrażenie, że muzyka powstaje „na żywo”, a nie jest odtwarzana z zapisu nutowego. Świgut ma również wyczucie do tempo rubato, stąd również to wrażenie muzykowania z natchnienia. Artystka brawurowo wykonała Wariacje B-dur na temat marsza z opery „Przerwana ofiara” Petera Wintera – Elsner nie tylko komponował opery, ale chętnie sięgał po tematy z oper swoich współczesnych, również Cherubiniego, Kreutzera i Gretry’ego.

Kapitalnie zabrzmiało Rondo a la krakowiak B-dur, jakże inne od krakowiaków komponowanych przez Chopina – krakowiak rubaszny i z przytupem, pewnie bliższy ludowemu oryginałowi.

I jeszcze jedna odsłona Elsnerowskiej kameralistyki – dwie sonaty skrzypcowe F-dur i D-dur w wykonaniu Aleksandry Kuls i Krzysztofa Książka. To był znakomity duet, który znajdował wiele radości w tych stworzonej do domowego czy salonowego muzykowania utworach. Kuls świetnie pokazywała detale, w których zawiera się urok tej muzyki: zmienność artykulacji i faktury, która sprawia, że są to utwory tak żywe i radosne.

Na koniec – coś bardzo ujmującego. Sześć polonezów na cztery ręce w wykonaniu Krzysztofa Książka i Aleksandry Świgut. Książek (głos drugi) celował w eksponowaniu charakterystycznych motywów, zabawnych niekiedy detali akompaniamentu, niekiedy tak pikantnych, bo opartych na delikatnych dysonansach, jak wrzucane do potrawy ziarnka pieprzu. Na bis Książek i Świgut wykonali niespodziankę – utwór na cztery ręce, w którym zdumieni słuchacze rozpoznali melodię „Pora na dobranoc” z telewizyjnej bajki o Misiu Uszatku.

Anna S. Dębowska

I Festiwal Romantycznej Kompozycji „Wokół Józefa Elsnera”, piątek, 6 września, godz. 19, Zamek Królewski w Warszawie