Muzyka polska lub z polskim motywem – taki program wybrała dla słuchaczy 22. Wielkanocnego Festiwalu Ludwiga van Beethovena w Warszawie Orkiestra Santander złożona ze studentów i absolwentów krajowych uczelni muzycznych, których w przyszłości z pewnością usłyszymy w składach wiodących polskich orkiestr. Przypomnijmy, że Santander Orchestra to wspólny projekt Banku Zachodniego WBK, Fundacji Młodych Talentów MyWay i Europejskiego Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego. Orkiestry występowała po dyrekcją Jerzego Maksymiuka, Krzysztofa Pendereckiego i Johna Axelroda, ma na koncie płytę nagraną z pianistą Krzysztofem Książkiem, a jej muzycy współpracują ze znakomitymi tutorami, liderami sekcji Orkiestry Sinfonia Varsovia.
W poniedziałek w Filharmonii Narodowej zespół miał okazję wystąpić pod batutą tak wytrawnego dyrygenta, jakim jest Amerykanin Lawrence Foster, szef muzyczny Opery w Marsylii, desygnowany na dyrektora artystycznego i pierwszego dyrygenta Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach (od września 2019 roku). Na początek zagrali poemat symfoniczny Step Zygmunta Noskowskiego (1896), który od pewnego czasu, po latach zapomnienia, wraca do repertuaru krajowych orkiestr. Spokojnie i szeroko poprowadzony wstęp od razu przeniósł słuchacza w świat rozległych krajobrazów. Dumnie zabrzmiał polonez (część główna, Moderato marcato), w którym skrzypce grają wspaniały, oparty na punktowanym, wojskowym rytmie temat, który w zamyśle kompozytora miał się kojarzyć publiczności z polską konnicą. Ładnie zabrzmiało solo klarnetu w „melodii pastuszej”, flety, oboje, a zwłaszcza fagoty – w „tęsknej pieśni kozaczej”. W przetworzeniu było trochę nerwowości, ale dla samego dyrygenta Step jest utworem nowym.
Łukasz Krupiński, zwycięzca VII Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego w San Marino w 2016 roku i finalista Międzynarodowego Konkursu Ferruccio Busoniego w Bolzano w 2017, był gwiazdą pierwszej części wieczoru. I znów zabrzmiały rodzime motywy, w tym radosny krakowiak – Krupiński wirtuozowsko wykonał Fantazję polską na tematy własne op. 19 Ignacego Jana Paderewskiego. Wielki polski pianista ten utwór, złożony z łatwo wpadających w ucho tematów, skomponował w Wiedniu w 1887 roku, będąc u progu wspaniałej kariery i światowej sławy. Był już po lekcjach u Teodora Leszetyckiego i przygotowywał się do debiutu w Paryżu, który natychmiast wywindował go na szczyty powodzenia, otworzył mu drogę do Ameryki, w której stał się postacią wręcz legendarną. Może ze względu na amerykański epizod w życiu Paderewskiego, a może po prostu ze względu na to, że jest to utwór dowcipny i efektowny, Łukasz Krupiński zagrał na bis Preludium es-moll, jedno z Trzech preludiów George’a Gershwina.
W drugiej części słuchaliśmy III Symfonii D-dur op. 29 Piotra Czajkowskiego, która bywa nazywana Polską, ze względu na polonezowy charakter finałowej, piątej części, przywodzący na myśl poloneza z Eugeniusza Oniegina. W tej muzyce Lawrence Foster poczuł się jak ryba w wodzie. Orkiestra nabrała więcej swobody, choć walcowi z II części przydałoby się więcej potoczystości i elegancji. Słychać było dbałość o spójność brzmienia. Szczególne gratulacje należą się sekcji instrumentów dętych drewnianych, puzonom i trąbkom. Jako słuchacz, życzyłabym sobie większej aktywności niskich smyczków w tej Orkiestrze Santander. altowiolistom, wiolonczelistom i kontrabasistom życzę więc większej śmiałości w wypowiadaniu swojego głosu. Nie dajcie się zdominować pierwszym skrzypcom.
Anna S. Dębowska
Koncert odbył się 26 marca w Filharmonii Narodowej w Warszawie