Drugi dzień Festiwalu Beethovenowskiego wprowadził nas in media res pianistyki artysty wyglądanego zawsze w Warszawie z ogromną atencją i zaciekawieniem. W wykonaniu Martína Garcíi Garcíi i Orkiestry Polskiego Radia pod batutą Michała Klauzy zabrzmiał V Koncert fortepianowy Es-dur op. 73 „Cesarski” patrona imprezy. García García to artysta wyrafinowany, choć za każdym razem nieprzewidywalny. W Koncercie Beethovena jego polem zmagań była nieortodoksyjnie ujmowana wielka tradycja romantyczna z neoklasyczną Ravelowską estetyką koncertu nawiązującego do Mozarta. Czy rezultat był satysfakcjonujący – niech ocenią sami słuchacze. Pianista już od pierwszych taktów ujął przekorą rytmiczno-agogiczną, ale także alikwotowym wysubtelnieniem dźwięku. Niestety, w jego koncepcji kolorystycznej brakowało intensywnej, klasycznej, apollińskiej barwy górnego rejestru, a zwyczajowa przestrzeń między dźwiękami przechodziła w nieco irytujące nonlegato, które szczególnie dało o sobie znać w II części. Również temat finałowego walca był mocno zniekształcony, a w jego reminiscencjach i kupletach zabrakło ciężaru gatunkowego (wszak to wybitne rondo sonatowe!). Takim filuternym igraniem z własną estetyką i percepcją publiczności zakończyła się ta interpretacja.
Pozostała część koncertu należała do Orkiestry Polskiego Radia i Michała Klauzy, dysponujących tym razem szczególną formą. W rozpoczynającej koncert uwerturze do Tworów Prometeusza, pomimo nieco hałaśliwego tutti i problemów z intonacją, uwagę zwracała precyzja artykulacji smyczków i zniuansowana dynamika. Także w Koncercie Beethovena artyści znakomicie towarzyszyli soliście. Wykonanie II Symfonii na orkiestrę smyczkową Wajnberga po przerwie było mistrzowskie. To muzyka tradycyjnie pełna namiętnych, prokofiewowskich fraz, tematów o żydowskiej grotesce i ostrości, pełna intensywnych zagęszczeń faktury i mahlerowskiej z ducha hymniczności. Ujmuje ogólną ekspresją całościową, mimo niezbyt klarownej myśli. Zespolenie smyczków, bogactwo dynamiki, łącznie z nasyconymi pianissimami, jak również rodzaj mistycyzmu, osobiście mi w tym wykonaniu zaimponowały.