Ruch Muzyczny 11.05.2008
SZYMANOWSKI – Utwory na skrzypce i fortepian
Pierwsze słowo, jakie przychodzi mi na myśl, kiedy słucham tej płyty, to wspólnota. Wspólnota myśli, skojarzeń, emocji, przeżycia. A dalej jeszcze: pełnia i prawda, żarliwość i głębia. Bo to, jak panie Danczowskie – matka Kaja i córka Justyna – odkrywają przed nami niby znany świat dźwięków Karola Szymanowskiego, porywa. I zachwyca.
Jest tu wszystko, czego potrzeba świetnemu nagraniu. Wspaniała muzyka, która już na poziomie tekstu zwraca na siebie uwagę, przyciąga. Intensywne i namiętne wykonanie, w którym wyczuwa się silne emocjonalne zaangażowanie grających, ale które nie odbiera im czujności (podobnie musiało być z siedzącymi za konsolą reżyserami – Lechem Dudzikiem i Gabrielą Blicharz – bo pozwalają dźwiękom nasycić się sobą, przestrzenią, nie odbierając im naturalności brzmienia).
Jest wreszcie świetny rozkład napięć i dramaturgii: zaczynamy od Preludium op. 1 nr 1 w transkrypcji Grażyny Bacewicz, potem Sonata na skrzypce i fortepian (1904), Pieśń kurpiowska, Pieśń Roksany oraz Taniec z „Harnasiów” – wszystkie w transkrypcji Pawła Kochańskiego (1931), Mity, Nokturn i Tarantela (obie 1915), i na koniec – Kołysanka (1925). Oto twórczość odbierana nie oczami i słuchem historyka, lecz eseisty. Oto nie wypracowanie na temat, tylko esej najeżony dygresjami, polifonią zwrotów.
Słucham Mitów Szymanowskiego nagranych przez Kaję Danczowską z Krystianem Zimermanem (Deutsche Grammophon, 1981). Tam było mistrzostwo połączone z charyzmą, geniusz precyzji, namiętność skuta lodem. Tutaj jest przede wszystkim porozumienie serc i dusz (Justyna Danczowska jest zresztą uczennicą Zimermana). Pozarozumowe, intuicyjne. Może tak właśnie tę muzykę grali Szymanowski z Pawłem Kochańskim.
Wracam często tylko do Kołysanki. Mieczysław Tomaszewski nazwał Szymanowskiego „kompozytorem nocy” (Zygmunt Mycielski – koczownikiem). Wracam do Kołysanki nie tylko przed snem, ta muzyka tak samo pięknie smakuje rano. Zwłaszcza w tym brzmieniu. Skrzypce śpiewają jakby unosiły się same nad ziemią, jakby kołysały się w powietrzu w łagodnym wirze, jakby uciekały; fortepian nie pozwala im się oddalić, zapomnieć o źródle, o ziemi. Może to jeszcze noc. Może już poranek. Słońce, słońce…
SZYMANOWSKI
Utwory na skrzypce i fortepian
Kaja Danczowska skrzypce, Justyna Danczowska fortepian
Polskie Radio PRCD 1030 (2007)
powrót do recenzji
Ruch Muzyczny 11.05.2008
SZYMANOWSKI – Utwory na skrzypce i fortepian
Pierwsze słowo, jakie przychodzi mi na myśl, kiedy słucham tej płyty, to wspólnota. Wspólnota myśli, skojarzeń, emocji, przeżycia. A dalej jeszcze: pełnia i prawda, żarliwość i głębia. Bo to, jak panie Danczowskie – matka Kaja i córka Justyna – odkrywają przed nami niby znany świat dźwięków Karola Szymanowskiego, porywa. I zachwyca.
Jest tu wszystko, czego potrzeba świetnemu nagraniu. Wspaniała muzyka, która już na poziomie tekstu zwraca na siebie uwagę, przyciąga. Intensywne i namiętne wykonanie, w którym wyczuwa się silne emocjonalne zaangażowanie grających, ale które nie odbiera im czujności (podobnie musiało być z siedzącymi za konsolą reżyserami – Lechem Dudzikiem i Gabrielą Blicharz – bo pozwalają dźwiękom nasycić się sobą, przestrzenią, nie odbierając im naturalności brzmienia).
Jest wreszcie świetny rozkład napięć i dramaturgii: zaczynamy od Preludium op. 1 nr 1 w transkrypcji Grażyny Bacewicz, potem Sonata na skrzypce i fortepian (1904), Pieśń kurpiowska, Pieśń Roksany oraz Taniec z „Harnasiów” – wszystkie w transkrypcji Pawła Kochańskiego (1931), Mity, Nokturn i Tarantela (obie 1915), i na koniec – Kołysanka (1925). Oto twórczość odbierana nie oczami i słuchem historyka, lecz eseisty. Oto nie wypracowanie na temat, tylko esej najeżony dygresjami, polifonią zwrotów.
Słucham Mitów Szymanowskiego nagranych przez Kaję Danczowską z Krystianem Zimermanem (Deutsche Grammophon, 1981). Tam było mistrzostwo połączone z charyzmą, geniusz precyzji, namiętność skuta lodem. Tutaj jest przede wszystkim porozumienie serc i dusz (Justyna Danczowska jest zresztą uczennicą Zimermana). Pozarozumowe, intuicyjne. Może tak właśnie tę muzykę grali Szymanowski z Pawłem Kochańskim.
Wracam często tylko do Kołysanki. Mieczysław Tomaszewski nazwał Szymanowskiego „kompozytorem nocy” (Zygmunt Mycielski – koczownikiem). Wracam do Kołysanki nie tylko przed snem, ta muzyka tak samo pięknie smakuje rano. Zwłaszcza w tym brzmieniu. Skrzypce śpiewają jakby unosiły się same nad ziemią, jakby kołysały się w powietrzu w łagodnym wirze, jakby uciekały; fortepian nie pozwala im się oddalić, zapomnieć o źródle, o ziemi. Może to jeszcze noc. Może już poranek. Słońce, słońce…
SZYMANOWSKI
Utwory na skrzypce i fortepian
Kaja Danczowska skrzypce, Justyna Danczowska fortepian
Polskie Radio PRCD 1030 (2007)
powrót do recenzji
Ruch Muzyczny 11.05.2008
SZYMANOWSKI – Utwory na skrzypce i fortepian
Pierwsze słowo, jakie przychodzi mi na myśl, kiedy słucham tej płyty, to wspólnota. Wspólnota myśli, skojarzeń, emocji, przeżycia. A dalej jeszcze: pełnia i prawda, żarliwość i głębia. Bo to, jak panie Danczowskie – matka Kaja i córka Justyna – odkrywają przed nami niby znany świat dźwięków Karola Szymanowskiego, porywa. I zachwyca.
Jest tu wszystko, czego potrzeba świetnemu nagraniu. Wspaniała muzyka, która już na poziomie tekstu zwraca na siebie uwagę, przyciąga. Intensywne i namiętne wykonanie, w którym wyczuwa się silne emocjonalne zaangażowanie grających, ale które nie odbiera im czujności (podobnie musiało być z siedzącymi za konsolą reżyserami – Lechem Dudzikiem i Gabrielą Blicharz – bo pozwalają dźwiękom nasycić się sobą, przestrzenią, nie odbierając im naturalności brzmienia).
Jest wreszcie świetny rozkład napięć i dramaturgii: zaczynamy od Preludium op. 1 nr 1 w transkrypcji Grażyny Bacewicz, potem Sonata na skrzypce i fortepian (1904), Pieśń kurpiowska, Pieśń Roksany oraz Taniec z „Harnasiów” – wszystkie w transkrypcji Pawła Kochańskiego (1931), Mity, Nokturn i Tarantela (obie 1915), i na koniec – Kołysanka (1925). Oto twórczość odbierana nie oczami i słuchem historyka, lecz eseisty. Oto nie wypracowanie na temat, tylko esej najeżony dygresjami, polifonią zwrotów.
Słucham Mitów Szymanowskiego nagranych przez Kaję Danczowską z Krystianem Zimermanem (Deutsche Grammophon, 1981). Tam było mistrzostwo połączone z charyzmą, geniusz precyzji, namiętność skuta lodem. Tutaj jest przede wszystkim porozumienie serc i dusz (Justyna Danczowska jest zresztą uczennicą Zimermana). Pozarozumowe, intuicyjne. Może tak właśnie tę muzykę grali Szymanowski z Pawłem Kochańskim.
Wracam często tylko do Kołysanki. Mieczysław Tomaszewski nazwał Szymanowskiego „kompozytorem nocy” (Zygmunt Mycielski – koczownikiem). Wracam do Kołysanki nie tylko przed snem, ta muzyka tak samo pięknie smakuje rano. Zwłaszcza w tym brzmieniu. Skrzypce śpiewają jakby unosiły się same nad ziemią, jakby kołysały się w powietrzu w łagodnym wirze, jakby uciekały; fortepian nie pozwala im się oddalić, zapomnieć o źródle, o ziemi. Może to jeszcze noc. Może już poranek. Słońce, słońce…
SZYMANOWSKI
Utwory na skrzypce i fortepian
Kaja Danczowska skrzypce, Justyna Danczowska fortepian
Polskie Radio PRCD 1030 (2007)
powrót do recenzji
Ruch Muzyczny 11.05.2008
SZYMANOWSKI – Utwory na skrzypce i fortepian
Pierwsze słowo, jakie przychodzi mi na myśl, kiedy słucham tej płyty, to wspólnota. Wspólnota myśli, skojarzeń, emocji, przeżycia. A dalej jeszcze: pełnia i prawda, żarliwość i głębia. Bo to, jak panie Danczowskie – matka Kaja i córka Justyna – odkrywają przed nami niby znany świat dźwięków Karola Szymanowskiego, porywa. I zachwyca.
Jest tu wszystko, czego potrzeba świetnemu nagraniu. Wspaniała muzyka, która już na poziomie tekstu zwraca na siebie uwagę, przyciąga. Intensywne i namiętne wykonanie, w którym wyczuwa się silne emocjonalne zaangażowanie grających, ale które nie odbiera im czujności (podobnie musiało być z siedzącymi za konsolą reżyserami – Lechem Dudzikiem i Gabrielą Blicharz – bo pozwalają dźwiękom nasycić się sobą, przestrzenią, nie odbierając im naturalności brzmienia).
Jest wreszcie świetny rozkład napięć i dramaturgii: zaczynamy od Preludium op. 1 nr 1 w transkrypcji Grażyny Bacewicz, potem Sonata na skrzypce i fortepian (1904), Pieśń kurpiowska, Pieśń Roksany oraz Taniec z „Harnasiów” – wszystkie w transkrypcji Pawła Kochańskiego (1931), Mity, Nokturn i Tarantela (obie 1915), i na koniec – Kołysanka (1925). Oto twórczość odbierana nie oczami i słuchem historyka, lecz eseisty. Oto nie wypracowanie na temat, tylko esej najeżony dygresjami, polifonią zwrotów.
Słucham Mitów Szymanowskiego nagranych przez Kaję Danczowską z Krystianem Zimermanem (Deutsche Grammophon, 1981). Tam było mistrzostwo połączone z charyzmą, geniusz precyzji, namiętność skuta lodem. Tutaj jest przede wszystkim porozumienie serc i dusz (Justyna Danczowska jest zresztą uczennicą Zimermana). Pozarozumowe, intuicyjne. Może tak właśnie tę muzykę grali Szymanowski z Pawłem Kochańskim.
Wracam często tylko do Kołysanki. Mieczysław Tomaszewski nazwał Szymanowskiego „kompozytorem nocy” (Zygmunt Mycielski – koczownikiem). Wracam do Kołysanki nie tylko przed snem, ta muzyka tak samo pięknie smakuje rano. Zwłaszcza w tym brzmieniu. Skrzypce śpiewają jakby unosiły się same nad ziemią, jakby kołysały się w powietrzu w łagodnym wirze, jakby uciekały; fortepian nie pozwala im się oddalić, zapomnieć o źródle, o ziemi. Może to jeszcze noc. Może już poranek. Słońce, słońce…
SZYMANOWSKI
Utwory na skrzypce i fortepian
Kaja Danczowska skrzypce, Justyna Danczowska fortepian
Polskie Radio PRCD 1030 (2007)
powrót do recenzji
Ruch Muzyczny 11.05.2008
SZYMANOWSKI – Utwory na skrzypce i fortepian
Pierwsze słowo, jakie przychodzi mi na myśl, kiedy słucham tej płyty, to wspólnota. Wspólnota myśli, skojarzeń, emocji, przeżycia. A dalej jeszcze: pełnia i prawda, żarliwość i głębia. Bo to, jak panie Danczowskie – matka Kaja i córka Justyna – odkrywają przed nami niby znany świat dźwięków Karola Szymanowskiego, porywa. I zachwyca.
Jest tu wszystko, czego potrzeba świetnemu nagraniu. Wspaniała muzyka, która już na poziomie tekstu zwraca na siebie uwagę, przyciąga. Intensywne i namiętne wykonanie, w którym wyczuwa się silne emocjonalne zaangażowanie grających, ale które nie odbiera im czujności (podobnie musiało być z siedzącymi za konsolą reżyserami – Lechem Dudzikiem i Gabrielą Blicharz – bo pozwalają dźwiękom nasycić się sobą, przestrzenią, nie odbierając im naturalności brzmienia).
Jest wreszcie świetny rozkład napięć i dramaturgii: zaczynamy od Preludium op. 1 nr 1 w transkrypcji Grażyny Bacewicz, potem Sonata na skrzypce i fortepian (1904), Pieśń kurpiowska, Pieśń Roksany oraz Taniec z „Harnasiów” – wszystkie w transkrypcji Pawła Kochańskiego (1931), Mity, Nokturn i Tarantela (obie 1915), i na koniec – Kołysanka (1925). Oto twórczość odbierana nie oczami i słuchem historyka, lecz eseisty. Oto nie wypracowanie na temat, tylko esej najeżony dygresjami, polifonią zwrotów.
Słucham Mitów Szymanowskiego nagranych przez Kaję Danczowską z Krystianem Zimermanem (Deutsche Grammophon, 1981). Tam było mistrzostwo połączone z charyzmą, geniusz precyzji, namiętność skuta lodem. Tutaj jest przede wszystkim porozumienie serc i dusz (Justyna Danczowska jest zresztą uczennicą Zimermana). Pozarozumowe, intuicyjne. Może tak właśnie tę muzykę grali Szymanowski z Pawłem Kochańskim.
Wracam często tylko do Kołysanki. Mieczysław Tomaszewski nazwał Szymanowskiego „kompozytorem nocy” (Zygmunt Mycielski – koczownikiem). Wracam do Kołysanki nie tylko przed snem, ta muzyka tak samo pięknie smakuje rano. Zwłaszcza w tym brzmieniu. Skrzypce śpiewają jakby unosiły się same nad ziemią, jakby kołysały się w powietrzu w łagodnym wirze, jakby uciekały; fortepian nie pozwala im się oddalić, zapomnieć o źródle, o ziemi. Może to jeszcze noc. Może już poranek. Słońce, słońce…
SZYMANOWSKI
Utwory na skrzypce i fortepian
Kaja Danczowska skrzypce, Justyna Danczowska fortepian
Polskie Radio PRCD 1030 (2007)
powrót do recenzji
Ruch Muzyczny 11.05.2008
SZYMANOWSKI – Utwory na skrzypce i fortepian
Pierwsze słowo, jakie przychodzi mi na myśl, kiedy słucham tej płyty, to wspólnota. Wspólnota myśli, skojarzeń, emocji, przeżycia. A dalej jeszcze: pełnia i prawda, żarliwość i głębia. Bo to, jak panie Danczowskie – matka Kaja i córka Justyna – odkrywają przed nami niby znany świat dźwięków Karola Szymanowskiego, porywa. I zachwyca.
Jest tu wszystko, czego potrzeba świetnemu nagraniu. Wspaniała muzyka, która już na poziomie tekstu zwraca na siebie uwagę, przyciąga. Intensywne i namiętne wykonanie, w którym wyczuwa się silne emocjonalne zaangażowanie grających, ale które nie odbiera im czujności (podobnie musiało być z siedzącymi za konsolą reżyserami – Lechem Dudzikiem i Gabrielą Blicharz – bo pozwalają dźwiękom nasycić się sobą, przestrzenią, nie odbierając im naturalności brzmienia).
Jest wreszcie świetny rozkład napięć i dramaturgii: zaczynamy od Preludium op. 1 nr 1 w transkrypcji Grażyny Bacewicz, potem Sonata na skrzypce i fortepian (1904), Pieśń kurpiowska, Pieśń Roksany oraz Taniec z „Harnasiów” – wszystkie w transkrypcji Pawła Kochańskiego (1931), Mity, Nokturn i Tarantela (obie 1915), i na koniec – Kołysanka (1925). Oto twórczość odbierana nie oczami i słuchem historyka, lecz eseisty. Oto nie wypracowanie na temat, tylko esej najeżony dygresjami, polifonią zwrotów.
Słucham Mitów Szymanowskiego nagranych przez Kaję Danczowską z Krystianem Zimermanem (Deutsche Grammophon, 1981). Tam było mistrzostwo połączone z charyzmą, geniusz precyzji, namiętność skuta lodem. Tutaj jest przede wszystkim porozumienie serc i dusz (Justyna Danczowska jest zresztą uczennicą Zimermana). Pozarozumowe, intuicyjne. Może tak właśnie tę muzykę grali Szymanowski z Pawłem Kochańskim.
Wracam często tylko do Kołysanki. Mieczysław Tomaszewski nazwał Szymanowskiego „kompozytorem nocy” (Zygmunt Mycielski – koczownikiem). Wracam do Kołysanki nie tylko przed snem, ta muzyka tak samo pięknie smakuje rano. Zwłaszcza w tym brzmieniu. Skrzypce śpiewają jakby unosiły się same nad ziemią, jakby kołysały się w powietrzu w łagodnym wirze, jakby uciekały; fortepian nie pozwala im się oddalić, zapomnieć o źródle, o ziemi. Może to jeszcze noc. Może już poranek. Słońce, słońce…
SZYMANOWSKI
Utwory na skrzypce i fortepian
Kaja Danczowska skrzypce, Justyna Danczowska fortepian
Polskie Radio PRCD 1030 (2007)
powrót do recenzji
Ruch Muzyczny 11.05.2008
SZYMANOWSKI – Utwory na skrzypce i fortepian
Pierwsze słowo, jakie przychodzi mi na myśl, kiedy słucham tej płyty, to wspólnota. Wspólnota myśli, skojarzeń, emocji, przeżycia. A dalej jeszcze: pełnia i prawda, żarliwość i głębia. Bo to, jak panie Danczowskie – matka Kaja i córka Justyna – odkrywają przed nami niby znany świat dźwięków Karola Szymanowskiego, porywa. I zachwyca.
Jest tu wszystko, czego potrzeba świetnemu nagraniu. Wspaniała muzyka, która już na poziomie tekstu zwraca na siebie uwagę, przyciąga. Intensywne i namiętne wykonanie, w którym wyczuwa się silne emocjonalne zaangażowanie grających, ale które nie odbiera im czujności (podobnie musiało być z siedzącymi za konsolą reżyserami – Lechem Dudzikiem i Gabrielą Blicharz – bo pozwalają dźwiękom nasycić się sobą, przestrzenią, nie odbierając im naturalności brzmienia).
Jest wreszcie świetny rozkład napięć i dramaturgii: zaczynamy od Preludium op. 1 nr 1 w transkrypcji Grażyny Bacewicz, potem Sonata na skrzypce i fortepian (1904), Pieśń kurpiowska, Pieśń Roksany oraz Taniec z „Harnasiów” – wszystkie w transkrypcji Pawła Kochańskiego (1931), Mity, Nokturn i Tarantela (obie 1915), i na koniec – Kołysanka (1925). Oto twórczość odbierana nie oczami i słuchem historyka, lecz eseisty. Oto nie wypracowanie na temat, tylko esej najeżony dygresjami, polifonią zwrotów.
Słucham Mitów Szymanowskiego nagranych przez Kaję Danczowską z Krystianem Zimermanem (Deutsche Grammophon, 1981). Tam było mistrzostwo połączone z charyzmą, geniusz precyzji, namiętność skuta lodem. Tutaj jest przede wszystkim porozumienie serc i dusz (Justyna Danczowska jest zresztą uczennicą Zimermana). Pozarozumowe, intuicyjne. Może tak właśnie tę muzykę grali Szymanowski z Pawłem Kochańskim.
Wracam często tylko do Kołysanki. Mieczysław Tomaszewski nazwał Szymanowskiego „kompozytorem nocy” (Zygmunt Mycielski – koczownikiem). Wracam do Kołysanki nie tylko przed snem, ta muzyka tak samo pięknie smakuje rano. Zwłaszcza w tym brzmieniu. Skrzypce śpiewają jakby unosiły się same nad ziemią, jakby kołysały się w powietrzu w łagodnym wirze, jakby uciekały; fortepian nie pozwala im się oddalić, zapomnieć o źródle, o ziemi. Może to jeszcze noc. Może już poranek. Słońce, słońce…
SZYMANOWSKI
Utwory na skrzypce i fortepian
Kaja Danczowska skrzypce, Justyna Danczowska fortepian
Polskie Radio PRCD 1030 (2007)
powrót do recenzji
Ruch Muzyczny 11.05.2008
SZYMANOWSKI – Utwory na skrzypce i fortepian
Pierwsze słowo, jakie przychodzi mi na myśl, kiedy słucham tej płyty, to wspólnota. Wspólnota myśli, skojarzeń, emocji, przeżycia. A dalej jeszcze: pełnia i prawda, żarliwość i głębia. Bo to, jak panie Danczowskie – matka Kaja i córka Justyna – odkrywają przed nami niby znany świat dźwięków Karola Szymanowskiego, porywa. I zachwyca.
Jest tu wszystko, czego potrzeba świetnemu nagraniu. Wspaniała muzyka, która już na poziomie tekstu zwraca na siebie uwagę, przyciąga. Intensywne i namiętne wykonanie, w którym wyczuwa się silne emocjonalne zaangażowanie grających, ale które nie odbiera im czujności (podobnie musiało być z siedzącymi za konsolą reżyserami – Lechem Dudzikiem i Gabrielą Blicharz – bo pozwalają dźwiękom nasycić się sobą, przestrzenią, nie odbierając im naturalności brzmienia).
Jest wreszcie świetny rozkład napięć i dramaturgii: zaczynamy od Preludium op. 1 nr 1 w transkrypcji Grażyny Bacewicz, potem Sonata na skrzypce i fortepian (1904), Pieśń kurpiowska, Pieśń Roksany oraz Taniec z „Harnasiów” – wszystkie w transkrypcji Pawła Kochańskiego (1931), Mity, Nokturn i Tarantela (obie 1915), i na koniec – Kołysanka (1925). Oto twórczość odbierana nie oczami i słuchem historyka, lecz eseisty. Oto nie wypracowanie na temat, tylko esej najeżony dygresjami, polifonią zwrotów.
Słucham Mitów Szymanowskiego nagranych przez Kaję Danczowską z Krystianem Zimermanem (Deutsche Grammophon, 1981). Tam było mistrzostwo połączone z charyzmą, geniusz precyzji, namiętność skuta lodem. Tutaj jest przede wszystkim porozumienie serc i dusz (Justyna Danczowska jest zresztą uczennicą Zimermana). Pozarozumowe, intuicyjne. Może tak właśnie tę muzykę grali Szymanowski z Pawłem Kochańskim.
Wracam często tylko do Kołysanki. Mieczysław Tomaszewski nazwał Szymanowskiego „kompozytorem nocy” (Zygmunt Mycielski – koczownikiem). Wracam do Kołysanki nie tylko przed snem, ta muzyka tak samo pięknie smakuje rano. Zwłaszcza w tym brzmieniu. Skrzypce śpiewają jakby unosiły się same nad ziemią, jakby kołysały się w powietrzu w łagodnym wirze, jakby uciekały; fortepian nie pozwala im się oddalić, zapomnieć o źródle, o ziemi. Może to jeszcze noc. Może już poranek. Słońce, słońce…
SZYMANOWSKI
Utwory na skrzypce i fortepian
Kaja Danczowska skrzypce, Justyna Danczowska fortepian
Polskie Radio PRCD 1030 (2007)
powrót do recenzji
Ruch Muzyczny 11.05.2008
SZYMANOWSKI – Utwory na skrzypce i fortepian
Pierwsze słowo, jakie przychodzi mi na myśl, kiedy słucham tej płyty, to wspólnota. Wspólnota myśli, skojarzeń, emocji, przeżycia. A dalej jeszcze: pełnia i prawda, żarliwość i głębia. Bo to, jak panie Danczowskie – matka Kaja i córka Justyna – odkrywają przed nami niby znany świat dźwięków Karola Szymanowskiego, porywa. I zachwyca.
Jest tu wszystko, czego potrzeba świetnemu nagraniu. Wspaniała muzyka, która już na poziomie tekstu zwraca na siebie uwagę, przyciąga. Intensywne i namiętne wykonanie, w którym wyczuwa się silne emocjonalne zaangażowanie grających, ale które nie odbiera im czujności (podobnie musiało być z siedzącymi za konsolą reżyserami – Lechem Dudzikiem i Gabrielą Blicharz – bo pozwalają dźwiękom nasycić się sobą, przestrzenią, nie odbierając im naturalności brzmienia).
Jest wreszcie świetny rozkład napięć i dramaturgii: zaczynamy od Preludium op. 1 nr 1 w transkrypcji Grażyny Bacewicz, potem Sonata na skrzypce i fortepian (1904), Pieśń kurpiowska, Pieśń Roksany oraz Taniec z „Harnasiów” – wszystkie w transkrypcji Pawła Kochańskiego (1931), Mity, Nokturn i Tarantela (obie 1915), i na koniec – Kołysanka (1925). Oto twórczość odbierana nie oczami i słuchem historyka, lecz eseisty. Oto nie wypracowanie na temat, tylko esej najeżony dygresjami, polifonią zwrotów.
Słucham Mitów Szymanowskiego nagranych przez Kaję Danczowską z Krystianem Zimermanem (Deutsche Grammophon, 1981). Tam było mistrzostwo połączone z charyzmą, geniusz precyzji, namiętność skuta lodem. Tutaj jest przede wszystkim porozumienie serc i dusz (Justyna Danczowska jest zresztą uczennicą Zimermana). Pozarozumowe, intuicyjne. Może tak właśnie tę muzykę grali Szymanowski z Pawłem Kochańskim.
Wracam często tylko do Kołysanki. Mieczysław Tomaszewski nazwał Szymanowskiego „kompozytorem nocy” (Zygmunt Mycielski – koczownikiem). Wracam do Kołysanki nie tylko przed snem, ta muzyka tak samo pięknie smakuje rano. Zwłaszcza w tym brzmieniu. Skrzypce śpiewają jakby unosiły się same nad ziemią, jakby kołysały się w powietrzu w łagodnym wirze, jakby uciekały; fortepian nie pozwala im się oddalić, zapomnieć o źródle, o ziemi. Może to jeszcze noc. Może już poranek. Słońce, słońce…
SZYMANOWSKI
Utwory na skrzypce i fortepian
Kaja Danczowska skrzypce, Justyna Danczowska fortepian
Polskie Radio PRCD 1030 (2007)
powrót do recenzji
Ruch Muzyczny 11.05.2008
SZYMANOWSKI – Utwory na skrzypce i fortepian
Pierwsze słowo, jakie przychodzi mi na myśl, kiedy słucham tej płyty, to wspólnota. Wspólnota myśli, skojarzeń, emocji, przeżycia. A dalej jeszcze: pełnia i prawda, żarliwość i głębia. Bo to, jak panie Danczowskie – matka Kaja i córka Justyna – odkrywają przed nami niby znany świat dźwięków Karola Szymanowskiego, porywa. I zachwyca.
Jest tu wszystko, czego potrzeba świetnemu nagraniu. Wspaniała muzyka, która już na poziomie tekstu zwraca na siebie uwagę, przyciąga. Intensywne i namiętne wykonanie, w którym wyczuwa się silne emocjonalne zaangażowanie grających, ale które nie odbiera im czujności (podobnie musiało być z siedzącymi za konsolą reżyserami – Lechem Dudzikiem i Gabrielą Blicharz – bo pozwalają dźwiękom nasycić się sobą, przestrzenią, nie odbierając im naturalności brzmienia).
Jest wreszcie świetny rozkład napięć i dramaturgii: zaczynamy od Preludium op. 1 nr 1 w transkrypcji Grażyny Bacewicz, potem Sonata na skrzypce i fortepian (1904), Pieśń kurpiowska, Pieśń Roksany oraz Taniec z „Harnasiów” – wszystkie w transkrypcji Pawła Kochańskiego (1931), Mity, Nokturn i Tarantela (obie 1915), i na koniec – Kołysanka (1925). Oto twórczość odbierana nie oczami i słuchem historyka, lecz eseisty. Oto nie wypracowanie na temat, tylko esej najeżony dygresjami, polifonią zwrotów.
Słucham Mitów Szymanowskiego nagranych przez Kaję Danczowską z Krystianem Zimermanem (Deutsche Grammophon, 1981). Tam było mistrzostwo połączone z charyzmą, geniusz precyzji, namiętność skuta lodem. Tutaj jest przede wszystkim porozumienie serc i dusz (Justyna Danczowska jest zresztą uczennicą Zimermana). Pozarozumowe, intuicyjne. Może tak właśnie tę muzykę grali Szymanowski z Pawłem Kochańskim.
Wracam często tylko do Kołysanki. Mieczysław Tomaszewski nazwał Szymanowskiego „kompozytorem nocy” (Zygmunt Mycielski – koczownikiem). Wracam do Kołysanki nie tylko przed snem, ta muzyka tak samo pięknie smakuje rano. Zwłaszcza w tym brzmieniu. Skrzypce śpiewają jakby unosiły się same nad ziemią, jakby kołysały się w powietrzu w łagodnym wirze, jakby uciekały; fortepian nie pozwala im się oddalić, zapomnieć o źródle, o ziemi. Może to jeszcze noc. Może już poranek. Słońce, słońce…
SZYMANOWSKI
Utwory na skrzypce i fortepian
Kaja Danczowska skrzypce, Justyna Danczowska fortepian
Polskie Radio PRCD 1030 (2007)
powrót do recenzji
Kacper Nowak okazał się absolutnie rewelacyjnym wiolonczelistą…Jego kulminacje, brane z rozmachem, wigorem i witalnością; namiętność, wspaniale realizowana Elfenmotivik w Mendelssohnie oraz zagrane w żywym tempie Fantasiestücke Schumanna, z dużymi kontrastami dynamicznymi, jakby od metrum i prozodii zakamuflowanej pieśni, nie miały sobie równych Michał Klubiński, Ruch Muzyczny https://ruchmuzyczny.pl/article/3582?fbclid=IwAR3enYnayU0cJi5ebmq4Qd_fSmzUfn4JKWOvMGgmA4z0u2DQHnaor1zf1CQ
Elsner i jego romantyzm