Festiwal

Siła młodości i dojrzałości – 26 marca

Dzieła kompozytorów reprezentujących wszystkie kraje basenu Morza Bałtyckiego, w tym Danię, Szwecję, Norwegię, Finlandię, Rosję, Estonię, Łotwę, Litwę, Niemcy oraz Polskę, znalazły się w programie niezwykłego programu „Rejs Bałtykiem” Baltic Sea Youth Philharmonic, którego premiera odbyła się 23 marca podczas 19. Wielkanocnego Festiwalu Ludwiga van Beethovena. Były wśród nich kompozycje uznanych twórców, jak choćby Jeana Sibeliusa, Edvarda Griega, Krzysztofa Pendereckiego, Wojciecha Kilara, ale też młodych kompozytorów współczesnych: Gediminasa Gelgotasa z Litwy i Łotysza Imantsa Kalniņša.
Powołana do życia 2008 roku i i prowadzona przez wybitnego dyrygenta Kristjana Järviego orkiestra Baltic Sea Youth Philharmonic to zespół, w którego skład wchodzą młodzi artyści pochodzący z dziesięciu krajów regionu Morza Bałtyckiego. Powstał by dowieść, że kultura może jednoczyć historycznie podzielone narody. Do jego składu Kristjan Järvi zaprosił muzyków w wieku od 18 do 30 lat – studentów i absolwentów czołowych uczelni krajów nadbałtyckich. Młodość, witalność, energia, a do tego wirtuozeria i doskonałe zgranie. To rzucające się w pierwszej chwili w oczy cechy charakteru tego zespołu. Zespołu, którego młodzieńcza siła i energia promieniuje również na Järviego.
Pamiętam, jak przed dwoma laty na Festiwalu Beethovenowskim prowadził MDR Sinfonieorchester w wykonaniu II Koncertu skrzypcowego „Metamorfozy” Krzysztofa Pendereckiego (w roli solisty wystąpił wówczas Jarosław Nadrzycki). Był skupiony, poważny, choć w jego gestykulacji i zachowaniu nie brakowało przecież tej szaleńczej emocji.
Tym jednak razem tryskał swobodą, żeby nie powiedzieć zawadiackością, jakby cały ten wieczór był dla niego tylko zabawą. Otwarte drzwi ku temu dawał mu znacznie bardziej rozrywkowy program, ale też zasiadająca przed nim młodzieżowa i rozpromieniona orkiestra. Järviemu więcej nie trzeba. Z filharmonicznego koncertu uczynił show, które publiczność natychmiast kupiła. Podobały się przede wszystkim przeboje: „Orawa” Wojciecha Kilara, „Marsz triumfalny” Edvarda Griega, „Capriccio Espagnol” Mikołaja Rimskiego-Korsakowa. Nic dziwnego, wszak zagrane były po mistrzowsku. Przyznać jednak trzeba, że również te utwory, które wcale nie należą do kanonu swoistego pop’u w muzyce klasycznej, jak choćby Adagio z III Symfonii Krzysztofa Pendereckiego czy “Cantus in memoriam Benjamin Britten” Arvo Pärta, również miały w sobie tę niezwykłą siłę przyciągania. Artyści Baltic Sea Youth Philharmonic grali Pendereckiego z tak wielką emocją i intensywnością, jakby z interpretacji tego dzieła egzaminował ich sam kompozytor. Zaczęli w subtelnej ciszy, mezzo piano, tajemniczo. Z ciszy tej przedzierały się po chwili równie tajemnicze dźwięki altówki. Zaraz potem do głosu doszły skrzypce, fakura gęstniała, stawała się coraz bardziej naładowana emocjami.
Równie pięknie zabrzmiał “Cantus…” Pärta, gdzie intensywnie powtarzane i nawarstiwane frazy smyczków nie tyko wprawiały w trans, ale wywoływały dreszcze. Kapitalna była też wykonana w pierwszej części wieczoru Ballada i Alla marcia z suity “Karelia” op. 11 Jeana Sibeliusa (piękne brzmienie smyczków, niesamowite orkiestrowe piano pianissimo!).
Przypieczętowaniem muzycznego popisu Baltic Sea Youth Philharmonic było zaś wykonanie kompozycji “Never Ignore the Cosmic Ocean” młodego litewskiego kompozytora Gediminasa Gelgotasa, czerpiącego z minimalizmu Steve’a Reicha, Johna Adamsa czy Philipa Glassa oraz IV Symfonia „rockowa” znanego z rockowych i hihippisowskich zespołów Imantsa Kalninsa. Utwory te, mocnym, jazz-rockowym bitem poderwały publiczność z miejsc. Nie dziwią więc gromkie brawa, owacje na stojąco i kilka bisów. Tym bardziej, że – jak już zostało powiedziane – Jarvi zebrał w swym zespole naprawdę znakomitych muzyków. Crême de la crême krajów nadbałtyckich, w tym całkiem sporą grupę młodych artystów w naszego kraju. A więc jeszcze raz wielkie brawa!
Wczesnym popołudniem na Zamku Królewskim odbył się jeszcze jeden koncert. Jego bohaterem był znakomity pianista Boris Berman. Sięgając po 6 wariacji F-dur na temat własny op. 34 oraz 15 wariacji i fugę Es-dur na temat własny op. 35 „Eroika” Ludwiga van Beethovena, a takżę Serenadę A-dur Igora Strawińskiego i V Sonatę fortepianową C-dur op. 135 Sergiusza Prokofiewa Berman dowiódł, że choć dziś kojarzony bardziej z rolą kapitalnego wykładowcy (stoi na czele Wydziału Fortepianu Yale School of Music, prowadzi też kursy mistrzowskie na całym świecie), wciąż potrafi zachwycić wirtuozerią i mądrością interpretacyjną.
Tomasz Handzlik

powrót do listy recenzji