Zgodnie z trwającym od lat festiwalowym cyklem prezentacji mało znanych lub zapomnianych oper tym razem usłyszymy koncertowe wersje dwóch jednoaktówek: tragedii „Jeźdźcy ku morzu” Ralpha Vaughana Williamsa oraz komedii „Oberża pod dzikiem” Gustava Holsta. Podobnie jak w ubiegłych latach przygotował je znakomity polski dyrygent Łukasz Borowicz.
Jeźdźcy ku morzu
„Obraz morza jest dla twórczości Wyspiarzy – Irlandczyków, Anglików, Szkotów – obrazem naturalnym, ważnym i wieloznacznym. Malowali je prawie wszyscy artyści, na czele z Williamem Turnerem; wielu o nim pisało – by wspomnieć choćby Rymy starego marynarza Samuela Taylora Coleridge’a czy Wyspę skarbów Roberta Louisa Stevensona. Także większość znaczących angielskich kompozytorów XIX i XX wieku skomponowało przynajmniej po jednym utworze inspirowanym morskim żywiołem(…). Sam Vaughan Williams po ten temat sięgał kilkakrotnie, po raz pierwszy wA Sea Symphony (1909) do tekstów Walta Whitmana, później także w niektórych epizodach muzyki do filmu Scott of the Antarctic (1947). Potęgę morza najbardziej przejmująco oddaje jednak jego opera Jeźdźcy ku morzu(Riders to the Sea)” – pisze w katalogu programowym Dominika Micał. Williams oparł się tu o tekst Johna Millingtona Synge’a. „W 1899 roku Synge również mieszkał przez pewien czas na jednej z wysp Aran u wybrzeży Irlandii. Zaobserwował tam tragiczny epizod – morze wyrzuciło ciało młodego mężczyzny. Przez trzy dni próbowano ustalić jego tożsamość na podstawie przedmiotów, które miał przy sobie, w końcu rozpoznała go jego siostra.(…) Na tym właśnie zdarzeniu Synge osnuł swój realistyczno-symbolistyczny dramat Riders to the Sea napisany w 1903 roku.”
Maurya odpoczywa, a jej córki, Nora i Cathleen próbują rozpoznać, czy rzeczy, które im przyniesiono, należały do ich zaginionego brata. Kiedy wdowa się budzi, szybko chowają przedmioty. Bartley upiera się przy wypłynięciu na targ – jest ostatnim żywicielem rodziny, musi zadbać o matkę i siostry. Wyrusza na czerwonej klaczy, prowadząc za sobą szarego kucyka. Maurya jest przekonana, że i jego straci, nie daje mu błogosławieństwa „God speed you”.
Nie wiadomo, kiedy Vaughan Williams natrafił na dramat Synge’a i dlaczego zdecydował się go umuzycznić. W 1923 roku wspominał o pisaniu opery do innego tekstu tego autora – Tinker’s Wedding. Ostatecznie komiczna opera nie powstała, zaś w latach 1925–1932 Vaughan Williams skomponował Jeźdźców ku morzu. Utwór doczekał się prapremiery dopiero 1 grudnia 1937 roku w Royal College of Music w Londynie, a pierwszego nagrania – w roku 1971. Monografista John Barr sugeruje, że do tego akurat dramatu mogła kompozytora zachęcić sama muzyczność tekstu – pisarz zachował bowiem rytm języka gaelickiego. Być może na kompozytora wpłynęło także dramatyczne wydarzenie z jego życia: kiedyś on sam nie docenił siły morza i prawie utonął; na szczęście fala wyrzuciła go na brzeg żywego, choć wyczerpanego.
W festiwalowym wykonaniu opery „Jeźdźcy ku morzu” udział wezmą: Gary Griffiths (Bartley) – baryton, Nicole Percifield (Cathleen) – sopran, Kathleen Reveille (Maurya) – mezzosopran, Evanna Chiew (Nora) – mezzosopran, Anna Fijałkowska (kobieta) – sopran, Kameralny Chór Żeński Filharmonii Narodowej Sinfonietta Warszawskiej Opery Kameralnej. Zespołem dyrygować będzie Łukasz Borowicz.
Oberża pod dzikiem
Opera – a właściwie interludium muzyczne – „Oberża pod dzikiem” (At the Boar’s Head) powstała w 1924 roku. Gustav Holst komponował ją w swoim domu w Thaxted, gdzie – od dziecka chorowity – odpoczywał po zapaści, której doznał prawdopodobnie na skutek przeciążenia pracą. Do czasu pogorszenia zdrowia uczył bowiem w kilku szkołach i grywał w orkiestrze jako puzonista – na komponowanie poświęcając cały swój wolny czas. Córka Gustava Holsta, Imogen, wspominała o początku pracy nad operą: „mówił o niej jako o operze, która napisała się sama. Zaczęła się właściwie przypadkiem. Zdarzyło mu się przeglądać moje tomy Cecila Sharpa zawierające ludowe tańce, które zostawiłam na fortepianie w Thaxted, kiedy nagle zdał sobie sprawę z tego, że jedna z melodii pasuje do słów, które właśnie przeczytał w Henryku IV. Momentalnie poddał się fascynującej pokusie sprawdzenia, ile melodii pasuje do innych słów. I – jak mówił później swojemu przyjacielowi – »żeby po prostu mieć co robić, bo pogoda była bardzo zła, wypisałem wszystkie kwestie Falstaffa i wszystkie kwestie Pistola, które odpowiadały melodiom«. Później uznał, że sprawa wymaga poważniejszego potraktowania. Zanurzył się w tej przyjemności”.
„Szkic mojej nowej opery jest prawie skończony. Skoro krytycy uważają, że nie umiem napisać libretta, tym razem słowa napisał Szekspir” – pisał kompozytor. Do swej jednoaktówki wybrał z kroniki Williama Szekspira Henryk IV sceny, których bohaterem jest żołnierz-samochwał Falstaff. Wzbogacił je o dwa sonety tego samego autora i kilka tradycyjnych piosenek. Na treść składają się luźno powiązane ze sobą epizody z tawerny o tytułowej nazwie.
W wykonaniu tego dzieło wezmą udział: Jonathan Lemalu (Falstaff) – bas-baryton, Eric Barry (Książę Henryk) – tenor, Paweł Kołodziej (Poins) – bas, Krzysztof Szumański (Bardolf) – baryton, Kathleen Reveille (Doll Tearsheet) – mezzosopran, Adam Zdunikowski (Peto) – tenor, Gary Griffiths (Pistol) – baryton, Nicole Percifield (Hostess) – sopran, Mateusz Stachura (Gadshill) – baryton, Sebastian Gunerka, Krzysztof Chalimoniuk – 2 towarzysze Pistola, Miłosz Kondraciuk, Marek Wota, Tomasz Warmijak – żołnierze, Sinfonietta Warszawskiej Opery Kameralnej. Zespół poprowadzi Łukasz Borowicz.
Koncertowe wykonanie oper odbędzie się w piątek, 18 marca w Filharmonii Narodowej, o godz. 19.30.