Ravel Maurice – Cinq melodies populaires grecques

Maurice Ravel (1875-1937)
Cinq melodies populaires grecques

Trudno lepiej ująć w słowa naturę autora Bolera i Godziny hiszpańskiej, niż uczynił to Vladimir Jankélévitch: „Ravel jest bardziej Hiszpanem aniżeli Manuel de Falla. Potrafi być rdzennym Żydem, tak jak Dariusz Milhaud, wtedy, gdy mówi po hebrajsku. A gdy wsiada do cygańskiej budy staje się bardziej cygański, niż Franciszek Liszt”.
A gdy komponuje pieśni greckie? Na wczucie się w ducha pieśni greckich miał nie więcej, niż dwie doby. Historia wydaje się mało prawdopodobna, ale chyba tak właśnie było jak nam to zaświadcza Ravela biograf, Wiktor Seroff.
Otóż w roku 1904 miał się odbyć w Paryżu, w Ecole Hautes Etudes Sociales wykład na temat Greków i Ormian uciskanych przez Turków, i pomyślano o tym, by podeprzeć go akcentem muzycznym. Dostarczono Ravelowi zbiór pieśni zebranych przez H. Pernota na wyspie Chios, tej, na której dokonano rzezi, uwiecznionej słynnym płótnem Eugeniusza Delacroix. Ravel podjął karkołomne zadanie i je wykonał na czas. Powstał niezapomniany cykl Pięciu pieśni ludowych greckich, swoiste pendant do Karola Szymanowskiego Pieśni kurpiowskich. Autentyczne melodie wspiera towarzyszenie fortepianu, oszczędne nad wyraz, a jakże wyraziste.

∙ Pieśń weselna. Inwokacja do ptaszka, przepiórki, z prośbą o miłosne pośrednictwo. Melodia ludowa rzucona na tło fortepianu, który swoją toccatę gra jakby sam dla siebie.

∙ W pobliżu kościoła. Nie pieśń to, a opowieść – o zdarzeniu tajemniczym – nagle urwana. Fortepian próbuje zastąpić gitarę, lub jakiś miejscowy instrument do niej podobny.

∙ Któż by mógł mi dorównać. Pieśń junaka oświadczającego się dziewczynie, nie na kolanach. Wspaniała gra między śpiewem brzmiącym na tle ciszy i tym, któremu towarzyszą groźne i pewne siebie arpedżia fortepianu.

∙ Pieśń zbierających pistacje. Moment oddany lirycznemu zamyśleniu i wyrazowi tęsknoty: „O radości mej duszy! Jesteś piękniejszy niż anioł”. Puste akordy i intonacje modalne określają miejsce na ziemi.

∙ Dźwięczy śmiech. Piosnka, właściwie śpiewka, tętniąca radością życia, przebiegająca w rytmach jakiegoś nieznanego tańca.

Mieczysław Tomaszewski