Sonata A-dur op. 47 Beethovena zwana „Kreutzerowską” wzięła swój popularny przydomek od dedykacji dla słynnego skrzypka francuskiego Rudophe`a Kreutzera, który jednak nigdy nie zagrał jej publicznie. W rzeczywistości Beethoven napisał to świetne dzieło dla nadwornego skrzypka księcia Walii, Mulata George`a Polgreena Bridgetowera, który przybył do Wiednia w 1803 roku i wzbudził olbrzymie zainteresowanie swym egzotycznym wyglądem i plotkami, że wywodzi się z rodu abisyńskich książąt. Faktem jest, że pochodzenie Bridgetowera było dość niezwykłe, bo według nowych ustaleń urodził się w Polsce (!), w Białej, jego ojcem był murzyński paź księcia Esterhazy`ego , a matka Polką lub Niemką. Beethoven poznał Bridgetowera na wieczorze u księcia Lichnowskiego i jego gra – dość ekscentryczna, ale przepojona żywiołowym temperamentem – tak mu się spodobała, że postanowił wystąpić razem z nim publicznie. Termin koncertu Bridgetowera był już ustalony, więc Beethoven w rekordowym tempie skomponował dwie części nowej Sonaty na skrzypce z fortepianem i dołączył do nich gotowy już finał, przeznaczony początkowo do innej, wcześniejszej Sonaty op. 30 nr 1. Wykonanie nowego dzieła stało się wielkim sukcesem zarówno dla skrzypka, jak i kompozytora. Usatysfakcjonowany w pełni Beethoven napisał na autografie żartobliwą dedykację „Sonata mulattica” – skomponowana „per il Mulatto Brischdauer (sic!), garn pazzo e compositore mulattico”, jednak wycofał ją oddając utwór do druku i poświęcił go Kreutzerowi, który okazał się niewdzięcznikiem. Geneza Sonaty wyjaśnia jej popisowo wirtuozowski styl i nietypowy plan tonalny całości. Oryginalnie pomyślany wstęp z solową partią skrzypiec w wielogłosowej fakturze jest wprawdzie w A-dur, ale pierwsza część utrzymana jest w a-moll, druga – Andante con Variazioni z przepięknym tematem – w F-dur, dopiero ostatnia, żywiołowe, lśniące blaskiem finałowe Presto powraca do tonacji głównej. Sonata „Kreutzerowska” zajmuje wśród dziesięciu sonat skrzypcowych Beethovena pozycję wyróżnioną nie tylko z racji swego wirtuozowskiego charakteru, ale także ze względu na bogactwo myśli muzycznych i ich pełne finezji rozwinięcie w wielką formę, zaskakująco – jeśli weźmie się pod uwagę okoliczności powstania – logicznie i spójnie ukształtowaną.
Adam Walaciński